Przedstawiciele Banku Światowego przebywali w Małopolsce. Sprawdzali, jak wykorzystuje się pieniądze pożyczone na bardzo korzystnych dla Polski warunkach na program "Aktywizacja obszarów wiejskich".
Udział Banku Światowego w wizytowanych inwestycjach w Sieprawiu i Śledziejowicach waha się od 10-ciu do aż 50-ciu procent kosztów. Program ma służyć zmniejszeniu bezrobocia, wspiera zdobywanie wykształcenia i tworzenie nowych miejsc pracy, na przykład dzięki dofinansowaniu małych firm.
Siepraw, trzydzieści kilometrów od Krakowa. Dobudowane do starej podstawówki gimnazjum ma kilka przestronnych sal, pracownię komputerową, wygodną szatnię, toalety oraz udogodnienia dla niepełnosprawnych: windę i podjazdy. Kosztowało milion siedemset tysięcy złotych, a Bank Światowy pożyczył 300 tysięcy. Budowa trwała 11 miesięcy.
Szkołę w Sieprawiu oglądał jeden z dyrektorów Banku Światowego, odpowiedzialny za inwestycje na całym świecie Shengman Zhang. Był zachwycony tym, co zobaczył.
Zdaniem przedstawicieli Banku Światowego, przyznanie funduszy pomocowych zależy od władz samorządowych, od ich pomysłowości i odwagi. Tego na pewno nie brakuje w Sieprawiu, gdzie - również z pomocą Banku - udało się zmodernizować część drogi powiatowej. Jak twierdzi wójt, trudne są początki, później idzie łatwiej.
Zawsze trzeba przedstawić konkretny plan i dobrze go udokumentować. Natomiast w zależności od funduszu czy instytucji, które udzielają zwrotnej po części pożyczki lub dotacji, różne są metody kontroli. W niektórych przypadkach przeprowadza się je w trakcie inwestycji, inne po jej ukończeniu. Dokonują ich zewnętrzne, niezależne komisje, które głową odpowiadają za swoje opinie.