W piątek 13 lutego o północy Główny Lekarz Weterynarii wprowadził zakaz
importu do Polski oraz przewozu przez nasz kraj łososi atlantyckich pochodzących
z ponad dwudziestu gospodarstw hodowlanych z regionu Hordaland w Norwegii.
Decyzję podjął po komunikacie Ambasady Królestwa Norwegii, która zawiadamiała o
zakaźnej anemii roznoszonej przez ryby. Chodzi o łososie żywe, świeże
niepatroszone, gamety i jaja tego gatunku. Wyniki badań znane będą wkrótce.
Graniczni lekarze weterynarii sprawdzili transporty ryb na wszystkich
przejściach polskoniemieckich w Lubuskiem. Od pierwszego stycznia do dziś nie
wjechała żadna przesyłka z łososiami. Nie można jednak wykluczyć, że chore ryby
dostały się do lubuskich sklepów z innych województw.
Wojewódzcy inspektorzy weterynarii badają wyrywkowo pobrane
próby z dwudziestu procent produktów z mięsa łososiowego pochodzącego
z zakażonych terenów. Badane są łososie łowione w wodach Norwegii, Wielkiej Brytanii
i Wysp Owczych. Lekarze szukają w tkankach ryb związków o
nazwie polichrolowane bifenyle, które stosowane są powszechnie w przemyśle, m.in.
do produkcji opakowań, farb, i olejów smarnych. Łatwo przedostają się do
środowiska, także wodnego. Bez wątpienia są szkodliwe stwierdza prof. dr hab. Michał Stosik,
dyrektor Instytutu Biotechnologii i Ochrony Środowiska UZ.
W jednym z najstarszych sklepów rybnych w Zielonej Górze, w Sumie
przy ul. Sobieskiego łososi sprzedaje się niewiele. Wprawdzie zdementowano
amerykańskie pogłoski, że łosoś jest rakotwórczy, ale klienci wolą być ostrożni mówi
współwłaściciel sklepu Krzysztof Majcherek. Sprzedajemy jedną dziesiątą tego co kiedyś.
Łososie sprzedawane w lubuskich sklepach łowione są u brzegów Skandynawii i
w Bałtyku.