Liczba ofiar kataklizmu w Azji Południowo-Wschodniej przekroczyła już 80 tys. i pewnie dojdzie do 100 tysięcy. 5 mln osób nie ma wody pitnej, żywności i lekarstw. Wybuch epidemii staje się coraz bardziej realny.
Coraz więcej osób uznanych do tej pory za zaginione nawiązuje kontakt z naszą ambasadą w Tajladnii. Na liście poszukiwanych jest jednak wciąż prawie 50 nazwisk, w tym kilkanaście osób, z którymi od czasu kataklizmu w ogóle nie udało się nawiązać kontaktu.
Są wśród nich także dzieci. Polski ambasador w Bangkoku potwierdza śmierć jednego naszego obywatela, zastrzegając jednak, że liczba ta może wrosnąć. Problem polega na identyfikacji ofiar, w Tajlandii panują ponad 30-stopniowe upały.
Trwa akcja ratunkowa. Władze Sri Lanki apelują do świata, by nie przysyłać już ekip ratowniczych, bardziej potrzebny jest personel medyczny oraz pomoc materialna i finansowa. Na wyspie ląduje coraz więcej samolotów z pomocą humanitarną: polowy szpital z Finlandii, stacja uzdatniania wody z Niemiec, lekarze i lekarstwa z Japonii i Wielkiej Brytanii.
Dziś na Sri Lankę poleci polski samolot z 7 tonami darów. Z pomocy zagranicznych ratowników zrezygnowały Indie i Tajlandia – uznano, że są inni bardziej potrzebujący. Znacznie gorsza sytuacja panuje w indonezyjskiej prowincji Aceh. Korespondent Associated Press pisze o ludziach walczących o torebkę makaronu. Pomoc humanitarna dociera jedynie do stolicy regionu Banda Aceh. Dalej nie ma jej jak przetransportować, bo drogi nie istnieją, brakuje samochodów terenowych i paliwa.