Jest szansa, że za budowane właśnie autostrady nie będziemy płacić aż do 2017 roku. Aby przejazd był bezpłatny, porozumieć muszą się jednak resorty infrastruktury i finansów. Zresztą na początku autostrady najlepiej będzie omijać.
Większość z budowanych dziś w Polsce dróg powstaje przy finansowym wsparciu z Unii Europejskiej. To właśnie stwarza szansę, by kierowcy po autostradach jeździli za darmo! Wspólnotowe przepisy zabraniają bowiem pobierania opłat za dofinansowane odcinki dróg. Jeśli rząd chciałby kasować kierowców na bramkach, musi zwrócić część unijnej dotacji.
Ministerstwo Infrastruktury właśnie ogłosiło przetarg na firmę, która policzy, ile pieniędzy trzeba będzie zwrócić (tzw. luka finansowa). Jeśli okaże się, że dotacja jest większa niż potencjalne wpływy od kierowców, to autostrady mogą być przez pięć lat bezpłatne. Przez taki okres Unia zakazuje pobierania opłat.
- Minister Grabarczyk chce, aby pieniądze były pobierane dopiero po tym pięcioletnim okresie. Tak jest na przykład z odcinkiem Konin-Stryków, gdzie właśnie mija pięć lat od czasu oddania autostrady, i dopiero teraz będzie trzeba za przejazd płacić - mówi Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Ministerstwo Infrastruktury przyznaje, że liczy lukę finansową, ale nikt nie sprawdza, co jest bardziej opłacalne: zwrot dotacji czy pieniądze kierowców.
- Nie, Ministerstwo Infrastruktury nie przeprowadza takich analiz - mówi nam Mikołaj Karpiński, rzecznik resortu.
Zupełnie co innego twierdzi rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
- Autostrady muszą być płatne, bo takie jest w Polsce prawo. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie będą płatne od razu po wybudowaniu - mówi Marcin Hadaj z GDDKiA.
Ciężarówka zapłaci, osobowy jeszcze nie
Od lipca zacznie działać w Polsce e-myto, czyli elektroniczny system pobierania opłat od samochodów ciężarowych i autobusów (auta o masie powyżej 3,5 tony). Ich właściciele zapłacą za przejazd autostradami, ekspresówkami oraz wybranymi drogami krajowymi. Nie przeszkodzi w tym nawet brak bramek - opłatę wyliczy specjalne urządzenie i system. Ministerstwo Infrastruktury musi jednak policzyć, ile dotacji trzeba będzie z tego powodu zwrócić.
- W związku z rozpoczęciem poboru opłaty elektronicznej od pojazdów samochodowych o dopuszczalnej masie całkowitej pow. 3,5 tony nastąpi przeliczenie tzw. luki finansowej w projektach dofinansowywanych przez UE będącej podstawą określenia wielkości dofinansowania ze strony UE - mówi Mikołaj Karpiński.
Rzecznik uspokaja, że zwrócona dotacja będzie mogła być jeszcze raz wykorzystana, ale przy dofinansowaniu budowy innej drogi.