Topnieją szanse, że kolejny odcinek autostrady – tym razem A1 do Czech – będzie gotowy przed Euro 2012. Powód? Zaczął pękać most, przed którego budową wzbraniał się wykonawca. Według inwestora, czyli GDDKiA, konstrukcja jest bezpieczna.
Niespełna 20-kilometrowy odcinek A1 byłby wygodny dla kibiców z południa Europy – skracałby drogę na stadiony we Wrocławiu i w Poznaniu. Zgodnie z kontraktem powinien być oddany do maja br., ale przed Bożym Narodzeniem ub.r. robotnicy austriackiego konsorcjum Alpine zauważyli poważną usterkę. – Popękał cement w krytycznym miejscu, na spojeniu lin utrzymujących stateczność konstrukcji – usłyszeliśmy od budowlańców.
Według naszych rozmówców przyczyną awarii jest błędny projekt mostu, przy którym upiera się Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Austriacy zwracali na to uwagę już przed trzema laty i nawet doprowadziło to do zerwania kontraktu z GDDKiA. Na tą samą budowę wrócili, gdyż wygrali kolejny przetarg.
– Spośród 132 mocowań tylko jedno uległo uszkodzeniu, zostało to zresztą natychmiast naprawione – mówi DGP Urszula Nelken z GDDKiA.
Inaczej jednak ocenił przyczyny tej usterki ekspert ds. mostów prof. Jan Biliszczuk, który zeznawał w procesie w ostatni poniedziałek. – Moim zdaniem (błędy w projekcie – red.) są poważną wadą mostu i stąd awaria 22 grudnia. Nawet gdybyśmy dali na mszę, to musi strzelić. Prawa natury są nieubłagane...
Więcej w Dzienniku Gazecie Prawnej