Ukraińska spółka cukrowa zadebiutowała na warszawskim parkiecie. Rewelacji nie było, ale Astarta pod wieloma względami i tak jest pierwsza. Notowania papierów spółki rozpoczęły się niewielkim wzrostem. Jednak na koniec czwartkowej sesji akcje Astarty kosztowały 19 zł, czyli tyle samo ile wynosiła ich cena emisyjna.
Dla pierwszej spółki zagranicznej debiutującej w tym roku i siódmej na GPW nie zabrakło ciepłych słów ze strony prezesa warszawskiej giełdy Ludwika Sobolewskiego i ministra skarbu Wojciecha Jasińskiego. - To dzień potrójnie świąteczny, bo jest nim każdy debiut nowej spółki na GPW. Poza tym na parkiet wchodzi firma zagraniczna, która mogła wybrać Londyn, Frankfurt lub Moskwę, a postanowiła szukać szans w Warszawie. To cieszy, tym bardziej że Astarta nie prowadzi działalności operacyjnej w Polsce - podkreślał minister skarbu Wojciech Jasiński.
Astarta wybrała GPW, bo - jak mówi jej prezes Wiktor Iwanczyk - polski rynek charakteryzuje się dużą aktywnością inwestorów oraz dużą liczbą małych i średnich przedsiębiorstw, a także szybkim rozwojem funduszy emerytalnych, coraz bardziej widocznych na warszawskiej giełdzie. To oczywiście wyjaśnia, dlaczego spółka nie wybrała giełdy moskiewskiej, ale nie tłumaczy rezygnacji z Londynu czy Frankfurtu. - Tak naprawdę gdyby Astarta wybrała którąś z dwóch zachodnich giełd, byłaby tam przeciętną spółką. Tutaj ma szansę skupić na sobie uwagę większej liczby inwestorów. Najbardziej liczą się wyniki, a więc to, co spółka pokaże w tym roku. Jeśli będą korzystne, będzie sobie dobrze radzić, tak jak większość zagranicznych firm obecnych na GPW - uważa Marek Węgrzanowski z DM X-Trade Brokers.
Pytanie, czy warszawskiej giełdzie wystarczy potencjału, aby przyciągać więcej nowych, nie tylko zagranicznych, spółek? Zdaniem Wojciecha Jasińskiego nie pomoże w tym prywatyzacja rodzimego parkietu, a zarząd warszawskiej giełdy nie widzi na razie takiej potrzeby. Potwierdza to nowy prezes giełdy Ludwik Sobolewski. - Stoję na stanowisku, że nie ma związku między prywatyzacją GPW a zwiększaniem płynności naszego rynku. Podobnie jest w przypadku zakupu mniejszych giełd czy łączenia z innymi parkietami. Moim zdaniem nie tylko struktura właścicielska przesądziła o nieudanej próbie kupna giełdy litewskiej. W pierwszej połowie września zaprezentujemy plan rozwoju GPW do 2009 roku, ale prywatyzacja nie będzie ważnym punktem tego planu. Dla nas głównym celem jest uczynienie z warszawskiej giełdy najważniejszego parkietu w regionie, a do tego nie jest konieczna prywatyzacja - podkreśla Sobolewski.
Prezes Iwanczyk zapewnia, że to nie ostatnia emisja akcji Astarty na GPW. Wyklucza w najbliższej przyszłości wejście spółki na polski rynek cukru. - Jeśli będziemy obecni w Polsce, to tylko przez giełdę oraz zakupy sprzętu i usług w celu modernizacji naszych cukrowni - podkreśla. Według prezesa debiut Astarty w Warszawie pomoże spółce w konsolidacji na rodzimym rynku. - Do 2010 r. chcemy mieć 10 proc. udziału w rynku cukru na Ukrainie - dodaje.