Pszczelarze apelują do rolników, by opryskiwali pola dopiero późnym popołudniem lub wieczorem, kiedy już niewiele pszczół wylatuje z uli. Przez niewłaściwe opryski giną pszczoły, które są głównymi zapylaczami roślin i od nich zależy wielkość plonów.
Prezes Okręgowego Związku Pszczelarskiego w Sandomierzu (Świętokrzyskie) Jan Świś powiedział PAP, że wielu pszczelarzy interweniuje w sprawie oprysków przeprowadzanych w ciągu dnia. Skandaliczne jest - jego zdaniem - stosowanie preparatów o godz. 8 czy 10. Według niego niektórzy rolnicy nie reagują na apele pszczelarzy.
"Pszczoły nie są wrogami, lecz przyjaciółmi rolników. Dzięki pracy pszczół wzrastają plony" - podkreślił. Według niego sadownicy są bardziej świadomi problemu i pryskają sady w godzinach nocnych. Zdaniem sandomierskiego pszczelarza ośrodki doradztwa rolniczego zbyt mało mówią o nadmiernej chemizacji rolnictwa.
Z tą opinią nie zgodził się Krzysztof Domagała z Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Modliszewicach (Świętokrzyskie), który powiedział PAP, że rolnicy, którzy stosują opryski, mają obowiązkowe szkolenia. Podczas szkoleń mowa jest o ochronie pszczół, odpowiednim doborze preparatów, odpowiednim terminie oprysków i okresie prewencji, czyli czasie po zastosowaniu środka, w którym człowiek i zwierzęta nie powinny się z nim stykać. Rolnicy są także edukowani za pomocą ulotek i artykułów, a przede wszystkim powinni dokładnie czytać etykiety, które zawierają stosowne informacje.
Według Domagały szacuje się, że zabezpieczenie dobrego zapylania przez pszczoły powoduje wzrost plonu w porównaniu z plonem przeciętnym w przypadku roślin sadowniczych i jagodowych o 30-60 proc., rzepaku o 40 proc., gorczycy o 60 proc., a ogórków o 75-90 proc.
Prezes Świętokrzyskiego Związku Pszczelarzy Stanisław Pustuła powiedział PAP, że na jego terenie problem oprysków nie jest tak jaskrawy, nie ma bowiem upraw wielkoobszarowych. Świętokrzyskim pszczołom sprzyja ekstensywne rolnictwo, niewielkie pola poprzedzielane nieużytkami. Dzięki temu świętokrzyski miód, szczególnie spadziowy, jest wyjątkowo wartościowy, co potwierdzają badania.
Pustuła zwrócił uwagę na to, że dawniej środki ochrony roślin działały powierzchniowo i nie szkodziły tak pszczołom. Preparaty nowej generacji krążą w sokach roślinnych i dostają się także do nektaru, który zbierają pszczoły. Szkodliwe substancje podczas produkcji miodu kumulują się w pszczole, która jest "filtrem doskonałym".
Według prezesa, problem stanowią środki stosowane na polach rzepaku, które są szczególnie szkodliwe dla pszczół. Trwają badania nad innymi substancjami, które pszczoły będą tolerować. "Zwracamy się do rolników i sadowników, by szanowali role pszczół" - dodał Pustuła.
Według Świsia, w Polsce jest milion rodzin pszczelich i jest to liczba zbyt mała. Z tego powodu nie wszystkie rośliny są zapylane i roczne straty wynoszą 2,5 mld zł. Ryzyko zatrucia pszczół można zmniejszyć przez m.in. niestosowanie środków ochrony roślin bardzo toksycznych i toksycznych w czasie kwitnienia, nie opryskiwanie upraw, w których są kwitnące chwasty, dobieranie preparatów mało toksycznych dla pszczół i przestrzeganie okresów prewencji. Jeżeli istnieje niebezpieczeństwo zatrucia pszczół zabieg należy wykonywać późnym wieczorem po zakończeniu lotu pszczół.
Kwestie oprysków reguluje Ustawa o ochronie roślin, zgodnie z którą środki ochrony roślin można stosować wyłącznie w taki sposób, aby nie dopuścić do zagrożenia zdrowia człowieka, zwierząt lub środowiska.
8971192
1