Agencja Nieruchomości Rolnych chce stworzyć przejrzyste warunki sprzedaży państwowych gruntów - podkreślił w środę w rozmowie z PAP prezes ANR Leszek Świętochowski. Agencja chce, by ziemia trafiała do uprawnionych rolników na powiększenie gospodarstw rolnych.
Rolnicy w zachodniopomorskim od 5 grudnia protestują przeciw nieprawidłowej - ich zdaniem - sprzedaży ziemi przez Agencję Nieruchomości Rolnych w Szczecinie. Według nich ziemię kupują nieuprawnione osoby, która odsprzedają ją podmiotom powiązanym z kapitałem zagranicznym.
Według prezesa problem zakupu ziemi przez podstawione osoby, który dotyczy głównie woj. zachodniopomorskiego, nasilił się w związku z wyjątkowo korzystnymi warunkami sprzedaży ziemi. Świętochowski przypomniał, że ziemię można kupić, wpłacając zaledwie 10 proc. jej wartości, a resztę spłacać przez 15 lat, przy czym oprocentowanie kredytu wynosi 2 proc. w skali roku. Podkreślił, że są to najlepsze w historii warunki sprzedaży ziemi.
Prezes zaznaczył, że ANR znacznie zwiększyła ilość przetargów ograniczonych, czyli skierowanych do osób uprawnionych do udziału w takich licytacjach. Mogą w nich brać udział rolnicy zamieszkali w danej gminie, mający odpowiednie kwalifikacje. Dodał, że przetargi w woj. zachodniopomorskim zostały zawieszone, aby wyjaśnić sytuację. Szef ANR tłumaczył, że taka decyzja jest jednak niekorzystna dla wielu rolników, którzy liczyli na zakup agencyjnej ziemi.
W ciągu 11 miesięcy ub.r. takich przetargów było już 4 tys., podczas gdy rok wcześniej ok. 800. Maksymalnie można kupić 45 hektarów; jest to 150 proc. średniego gospodarstwa rolnego w woj. zachodniopomorskim. Według prezesa w 2012 r. mogły się zdarzyć trzy przypadki zakupu ziemi w celu jej odsprzedaży.
Jak tłumaczył Świętochowski, komitet protestacyjny rolników ze Szczecina chce, by przetargi były bardziej "uspołecznione" - czyli o tym, kto kupi ziemię, decydowałoby gremium społeczne m.in. przy udziale przedstawicieli rolniczych. Agencja jest za takim rozwiązaniem, ale uważa, że organizacje samorządów rolniczych powinny mieć jedynie głos doradczy a nie decydujący, gdyż za realizację sprzedaży państwowej ziemi odpowiadają nie rolnicy, a ANR.
Prezes ANR przypomniał też, że jest możliwość odkupu nabytej ziemi od Agencji. Na ten cel jest w tym roku 20 mln zł. Przyznał, że jest to niewielka kwota, ale w razie potrzeby można ją zwiększyć.
Jak mówił Świętochowski, można też zapisać w akcie notarialnym, że jeżeli osoba, która kupiła ziemię na zasadach preferencyjnych nie może tych gruntów sprzedać np. przez pięć lat.
Świętochowski zaznaczył, że w tym tygodniu liczy na rozstrzygnięcie konfliktu w Szczecinie.
Na początku stycznia częściowym ustaleniem rozwiązań prawnych dotyczących obrotu ziemią rolniczą z zasobów ANR zakończyło się spotkanie protestujących rolników i przedstawicieli resortu rolnictwa. Doprecyzowano zapisy porozumienia z 28 grudnia ub.r. Ustalono m.in., że ANR będzie odstępowała od przetargów ograniczonych na wniosek przedstawiciela izby rolniczej, kiedy zajdzie podejrzenie, że bierze w nich udział osoba podstawiona. Nie udało się porozumieć w kwestii składu komisji przetargowych. Rolnicy chcą, by znalazł się w nich jeden przedstawiciel środowiska rolniczego, dwóch - izby rolniczej oraz dwóch - ANR. Strona rządowa chce, żeby członków z ramienia ANR było trzech, a nie dwóch, decydujący głos w komisji miałby należeć do członka Agencji.
Od poniedziałku rolnicy zaostrzyli swój protest. Na drogi krajowe w województwie zachodniopomorskim i w Szczecinie wyjechało łącznie ponad 150 maszyn rolniczych. Według protestujących, zdecydowali się oni na taki krok, ponieważ nie został spełniony ich najważniejszy postulat, czyli zmiana dyrekcji szczecińskiego oddziału ANR.
Zarówno minister rolnictwa Stanisław Kalemba, jak i prezes ANR nie podjęli decyzji w tej sprawie.
9490749
1