W przyszłym roku będzie wyższy podatek akcyzowy na piwo i wódkę zdecydował rząd licząc na zwiększone wpływy do państwowej kasy. Tymczasem przedsiębiorcy zwiastują spadek budżetowych dochodów oraz rozwój szarej strefy.
Szalejący kryzys zmusił ministra finansów do rewizji założeń przyszłorocznego budżetu państwa. W efekcie podwyższono między innymi akcyzę na piwo i wyroby spirytusowe. Cel jest oczywisty. Dochody państwa mają wzrosnąć. Jednak zdaniem samych przedsiębiorców to marzenia ściętej głowy.
Maciej Rybicki – Royal Unibrew Polska: zakładany poziom wpływu do budżetu ma poziomie 450 milionów złotych, które z podwyżki tej akcyzy powinny nastąpić – nie nastąpią.
Podobnego zdania się również producenci mocniejszych alkoholi. Ich zdaniem resort finansów proponując wyższą akcyzę osiągnie dokładnie odwrotny cel.
Leszek Wiwała – Polski Przemysł Spirytusowy: wpływy na pewno spadną. Naszym zdaniem nawet do 20% może spaść konsumpcja.
A wyższa akcyza oznacza kłopoty i to zdaniem przedsiębiorców spore.
Andrzej Szumowski, Stowarzyszenie Polska Wódka: obniżenie produkcji, obniżenie rentowności, ba, być może nawet redukcja zatrudnienia. Mniejsze zakupu u naszych kooperantów – rolników w gorzelniach.
A z całej sytuacji mogą być zadowoleni tylko ci, którzy zajmują się fałszowaniem czy przemytem wyrobów alkoholowych.
Henryk Wnorowicz, Polmos Białystok: na szarą strefę wpłynie doskonale. Nie ma lepszej wiadomości dla tych, którzy działają w szarej strefie.
Branża spirytusowa szacuje, że przychody Skarbu Państwa z tytułu wyższej akcyzy spadną o około 300 milionów złotych.