Biurokracja zżera nasz kraj. Nie można się oprzeć takiemu wrażeniu, po wysłuchaniu Najwyższej Izby Kontroli, która sprawdzała jak działa Program Aktywizacji Obszarów Wiejskich. Otóż ogromne pieniądze z pożyczki Banku Światowego są przejadane przez urzędników, doradców czy jak kto woli konsultantów Banku Światowego.
NIK badała jak są wykorzystywane pieniądze z pożyczki Banku Światowego na
poprawę infrastruktury na wsi, a także na walkę z bezrobociem. Prezes izby
załamał ręce. Bo okazało się, że duża część kredytu to wydatki na konsultantów i
doradców zagranicznych.
Chodzi o ponad 20 mln euro. Tyle
zarobili m.in. różnego rodzaju konsultanci i doradcy, którzy pomagali walczyć z
bezrobociem na wsi. To 20% całego kredytu. To co zastałem przy tym
programie, to jest skandal – powiedział Wojciech Olejniczak. Ci,
którzy pracują przy programie zarabiają krocie. Szef całego programu - 5 tys.
dolarów. Jego umowa zakłada sześciomiesięczną odprawę w wypadku zwolnienia z
pracy.
Kiedy program ruszał, ministrem rolnictwa był Artur
Balazs. Powiedział nam, że na koszty działania i obsługi aktywizacji obszarów
wiejskich nie miał wpływu, gdyż to zależało od urzędników Banku Światowego.
Zapewniano go, że fundusze na obsługę będą pochodziły nie z kredytu, ale z
środków Banku Światowego.