Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Akcesja pretekstem do podnoszenia cen produktów spożywczych

19 maja 2004

Wejście Polski do Unii Europejskiej stało się pretekstem do windowania cen. Mimo zapowiedzi, żaden artykuł spożywczy nie staniał. Handlowcy wykorzystali akcesję Polski do Unii - ceny artykułów spożywczych (z wyjątkiem alkoholi) poszybowały w górę. Właściciele sklepów tłumaczą, że muszą podnieść ceny, żeby przeżyć. Przecież podrożała benzyna, opakowania, czasem wzrosły ceny producenta. Od dwóch, trzech tygodni drożeje mięso i wędliny, choć ceny tuczników zatrzymały się na poziomie około 4 zł za kilogram.

Tymczasem na przykład szynka Gerwazego, którą jeszcze niedawno można było kupić w bydgoskich sklepach po 9,5-10 zł za kilogram, podrożała nawet o 4 zł. Cena grubej mielonki w folii wzrosła z 5,50 zł do 8 zł za kilogram. Podrożały też schab i karkówka (nawet o 25-30 proc.).

Zdaniem Henryka Cieślińskiego, prezesa Zakładów Mięsnych "Polmeat" w Brodnicy takie podwyżki są nieuzasadnione: - Od stycznia surowiec podrożał średnio o trzydzieści procent, ale nasze wyroby tylko o pięć - tłumaczy.

- Niektórzy handlowcy próbują wykorzystać sytuację po wejściu do Unii Europejskiej, jednak stosowanie zbyt wysokiej marży doprowadzi do tego, że ludzie przestaną kupować drogie towary. Przecież nikt nie jest uzależniony od szynki Gerwazego.

W dodatku z Zachodu napływa do Polski dużo tanich tzw. przodków wieprzowych, co powinno wpływać na stabilizację (a niewykluczone, że i obniżkę) cen karkówki, łopatki, baleronów i tanich wędlin. W odwrotną stronę z Polski wyjeżdżają: schab bez kości, polędwiczki wieprzowe, duże szynki i wołowina. Na razie jednak nie są to duże partie, więc eksport nie powinien mieć większego wpływu na cenę.

W sklepach firmowych "Polmeatu" obowiązuje 5-15-procentowa marża. - Osiągamy w nich niewielki zysk - twierdzi Cieśliński. - Gdyby handlowcy dodali sobie do tego ze dwa, trzy punkty, mieliby dobry wynik, a obroty większe. Staramy się im to tłumaczyć.

Niestety, niektórzy właściciele sklepów mięsnych doliczają sobie nawet 40-procentową marżę. W przypadku drobiu sytuacja jest raczej stabilna. Podwyżki były niewielkie (w granicach 10 proc.), za kilogram kurczaka trzeba zapłacić w bydgoskim sklepie od 5,10 do 5,80 zł.

O zachłanności części handlowców może świadczyć fakt niewytłumaczalnego wzrostu cen nabiału. Choć na razie w mleczarniach podrożało tylko masło, w sklepach drożeją także jogurty, mleko i żółte sery. - Cenę masła podnieśliśmy o około 50 groszy na kilogramie - twierdzi Ryszard Maciejewski, prezes spółdzielni "Osowa". W innych zakładach mleczarskich naszego regionu masło podrożało najwyżej o złotówkę, co oznacza, że kostka powinna podrożeć średnio o 20 gr.

Tymczasem w niektórych sklepach spożywczych przy ul. Gdańskiej w Bydgoszczy masło od polskich producentów podrożało nawet o 3 zł na kilogramie! Kierownika jednego z nich poprosiliśmy o krótkie uzasadnienie tego faktu. Nie chciał rozmawiać.

- Każdemu jest ciężko - powiedział tylko i postraszył sądem za opublikowanie jego danych. Natomiast w mleczarniach dopiero przygotowują się do podwyżek. Ich szefowie twierdzą, że nie da się ich uniknąć w związku z wysokimi cenami benzyny, cukru, wsadu owocowego i opakowań.

Pszenica na giełdach rolnych osiągnęła już cenę wywoławczą 750 zł za tonę, a żyto - 540 zł za tonę. Na Warszawskiej Giełdzie Towarowej od 4 maja nikt się jednak na pszenicę nie skusił, natomiast za żyto płacono 560 zł za tonę. Młynarze kupują resztki ziarna z lokalnych elewatorów i czekają na Agencję Rynku Rolnego, która zapowiadała wystawienie na przetargi pszenicy z rezerw państwowych.

- Nie w ramach interwencji, tylko rotacji rezerw, które trzeba wymieniać, ponieważ kończą się okresy przydatności do spożycia - zastrzega Radosław Iwański, rzecznik prasowy ARR. Przetargi zostały już nawet ogłoszone, ale zaprotestowała przeciwko nim Komisja Europejska, której ARR podlega od 1 maja. Komisja nie zgodziła się na to, żeby w przetargach mogły uczestniczyć wyłącznie młyny i chce złagodzić warunki przetargów. Strona polska prowadzi w Brukseli rozmowy w tej sprawie.

- Nie destabilizujemy cen - uważa Radosław Iwański. - Ceny pszenicy od wielu miesięcy oscylują wokół 700 złotych za tonę. Ostatni niewielki wzrost cen pszenicy i koniec zapasów (ARR ma jeszcze nie więcej niż 300 tys. ton ziarna) wpływa jednak na wzrost cen mąki i wyrobów piekarniczych. W bydgoskich sklepach za chleb trzeba ostatnio zapłacić od 1,49 do 1,80 (600-gramowy bochenek). Jeśli chleb kosztuje 1,20 zł oznacza to, że piekarz zmniejszył wagę chleba do 0,5 kg.


POWIĄZANE

20 listopada 2024 roku, w Warszawie odbyło się VI Posiedzenie Krajowej Rady Izb ...

Minister Polityki Agrarnej i Żywności Ukrainy Witalij Koval oraz Minister Rolnic...

Według stanu na 20 listopada od początku tego miesiąca koleją na Ukrainie przewi...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę