I wszystko jasne! Poseł Romuald „Hrabia” Ajchler (64 l.) domagając się podwyżek dla posłów, wcale nie rzucał tego pomysłu, ot tak na wiatr - pisze FAKT.pl. On miał to wszystko dobrze przemyślane. Wiemy już jaka kwota chodziła po głowie pazernemu politykowi. Chce... ponad 2 tysiące złotych więcej! Czy on oszalał? Przecież lenie z Sejmu już i tak zarabiają krocie.
Romuald Ajchler wypaplał na jednym z posiedzeń sejmowej komisji, że o podwyżkach dla posłów rozmawiał już z kolegami.
Byli ponoć „za”, ale bali się mówić o tym głośno. W takich luźnych rozmowach musiała jednak padać kwota podwyżki. Skoro Ajchler wyszedł z tym pomysłem to musiał przecież wiedzieć o czym mówi. I choć podkreślił, że ma w nosie to, co napisze prasa, jednak już taki odważny nie był, gdy dopytywaliśmy go ile konkretnie złotówek trzeba dosypać posłom do pensji. Wił się jak piskorz i sumy nie zdradził... Ale wyśpiewał wszystko, gdy nasz dziennikarz zadzwonił do niego podając się za pracownika Biura Analiz Sejmowych.
Ajchler słysząc, że przygotowywany jest raport o tym jak powinna wyglądać podwyżka uposażeń poselskich, wyraźnie się ucieszył. I chętnie podzielił się swoimi pomysłami... – W związku z tym, że nie było przez wiele wiele lat zmian uposażeń poselskich, no a także i waloryzacji, należałoby równo traktować posłów, senatorów, ministrów, prezydenta i także premiera. I zrobić to tak, jak się waloryzuje renty i emerytury. To jest propozycja, która nie krzywdzi społeczeństwa, bo przecież te waloryzacje, jakie były takie były – tłumaczył skwapliwie „Hrabia” Ajchler.
Mówiąc najprościej: Ajchler chce wyrównać posłom krzywdę, jaka niby ich spotkała. Bo pensje posłów są zamrożone od 2009 roku. Polityk SLD domaga się więc wyrównania – lekko licząc chce, by poselskie dochody wzrosły o około... 2100 złotych! – Dlaczego grupę tych 500 ludzi traktować inaczej?! To jest praca szczególna jesteśmy poza domem połowę życia – żali się jaśniepan hrabia. – Ja 10 lat spędziłem poza domem!