Andrzej Lepper w błyskawicznym tempie przejmuje władzę w rolniczych agencjach. Wyłonieni w konkursach nowi dyrektorzy oddziałów tracą stanowiska na rzecz ludzi Samoobrony.
W Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, najważniejszej dziś dla rolników instytucji (przez nią przechodzą dopłaty bezpośrednie), takich zmian kadrowych nikt się nie spodziewał. Ledwie pracownicy otrząsnęli się z szoku, jakim było odwołanie jednego dnia w listopadzie 2005 r. wszystkich 16 dyrektorów oddziałów terenowych agencji przez prezes z PiS Elżbietę Szyszko-Kaufamn (w marcu rozstrzygnięto konkursy na szefów oddziałów i wybrano nowych dyrektorów - wszyscy to zasłużeni działacze PiS), a tymczasem 6 i 7 czerwca niespodziewanie pełniący obowiązki prezesa Mirosław Drygas (panią prezes na wniosek ministra rolnictwa Andrzeja Leppera premier odwołał 10 maja) odwołał pierwszych czterech dyrektorów regionów: dolnośląskiego, śląskiego, mazowieckiego i pomorskiego. O prezesa z Dolnego Śląska Ireneusza Słomę, byłego wicewojewodę powiatu wrocławskiego, działacze Samoobrony i PiS stoczyli prawdziwy bój. Sprawa otarła się o Jarosława Kaczyńskiego, ale PiS przegrał. Nowym prezesem został Włodzimierz Główczyński, który kilka dni wcześniej zapisał się do Samoobrony.
Z naszych informacji wynika, że w najbliższym tygodniu posady straci kilku kolejnych dyrektorów, ale najważniejsze stanowisko prezesa ARiMR nadal jest nieobsadzone. Co prawda ostatniego dnia maja komisja konkursowa miała wyłonić kandydata na to stanowisko, ale nikogo nie wybrała. - Po prostu w konkursie nie zdążył wystartować kandydat Samoobrony. Trzeba rozpisać nowy konkurs - śmieje się poseł Aleksander Grad z PO.
Nieoficjalnie mówi się, że żelaznym kandydatem jest Grzegorz Spychalski, kiedyś szef oddziału w Zachodniopomorskiem, blisko związany z Arturem Balazsem. Jeśli wygra, będzie to już czwarty zaufany człowiek Balazsa na najwyższych stanowiskach rolniczych po sekretarzu stanu w resorcie rolnictwa Marku Zagórskim, szefie KRUS Dariuszu Rohde i wiceprezesie Agencji Nieruchomości Rolnych Andrzeju Łuszczewskim.
Dlaczego tak nagle odwołano dyrektorów? - Ja się bardzo martwię, bo to jest najważniejsza dla rolników agencja. I jeśli dalej będziemy tak grać stanowiskami, zamiast pracować, to prędzej czy później rolnicy ucierpią - mówi szef sejmowej komisji rolnictwa Wojciech Mojzesowicz z PiS, który nie potrafi ukryć wzburzenia. Już tej wiosny agencja po zmianach dokonanych przez PiS miała poważne zakłócenia w pracy.