Lesław Abramowicz, dotychczasowy dyrektor Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, został nowym szefem NFZ. Zastąpi on na stanowisku odwołanego w weekend Krzysztofa Panasa. Opinie na temat nowego szefa funduszu są podzielone.
Czy Lesław Abramowicz jest w stanie posprzątać instytucję, której istnienie jest niezgodne z konstytucją? Wadliwa ustawa musi zostać poprawiona do końca roku. Do tego czasu NFZ - jak twierdzi wielu ekspertów ? potrzebuje dobrego menedżera, który ogarnie panujący w służbie zdrowia bałagan.
Wiadomo, że Lesław Abramowicz jest absolwentem Akademii Ekonomicznej w Krakowie, zanim został dyrektorem Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych był zastępcą ds. finansowych dyrektora szpitala im. Rydygiera w Krakowie.
Jest człowiekiem, który łączy dwie rzeczy: ma wiedzę ekonomiczną i zna sytuację, specyfikę służby zdrowia - mówi Wiesław Piotrowski były współpracownik Abramowicza. Wydaje się więc, że Abramowicz to odpowiedni człowiek, fachowiec, menadżer...
Nie brakuje jednak zupełnie odmiennych opinii. To człowiek z układu, zaufany wicepremiera Hausnera. Dyrektor szpitala Rydygiera Krzysztof Kiciński szybko rozstał się z Abramowiczem. Jego zdaniem nowy szef NFZ nie potrafi działać w sytuacji kryzysowej, nie umie rozwiązywać konfliktów. Szpital wymagał pilnych działań ratunkowych, nie miałem czasu budować sobie zaufania do pana Abramowicza, ponieważ szpital nie miał czasu - mówi. Dodaje, że kiedy to on został dyrektorem szpitala, placówka miała ok. 12 mln zł długu. To pozostałość po poprzednikach, m.in. Abramowiczu.
Suchej nitki na Abramowiczu nie zostawia Jacek Kukurba, były dyrektor małopolskiej kasy chorych. Pan Abramowicz nie zna systemu płatnika czy systemów ubezpieczeniowych.
Przez wiele lat Abramowicz pracował także w budownictwie - przewinął się przez Krakowskie Zjednoczenie Budownictwa i Przedsiębiorstwo Robót Inżynieryjnych.
Doświadczenie Abramowicza - zdaniem wielu - nie oznacza jednak, że na gruzach zostawionych przez Łapińskiego i Naumana zbuduje coś naprawdę dobrego.