Od razu zastrzegamy. Tu nie mam mowy o kryzysie wiary znanego duchownego. Tu chodzi o gospodarczą rywalizację Polski i Chin w kontekście ostatniego protestu sadowników.
- Bądźmy szczerzy. Wolnego rynku polsko-chińskiego nie wytrzyma żadna rywalizacja. Jeśli nie oczekujemy od polskich sportowców, żeby zdobyli tyle medali co Chińczycy, to nie oczekujmy, że polscy sadownicy będą w stanie dokonać takiego cudu, że będą mogli produkować przetwory z owoców po cenie konkurencyjnej z chińskimi, abstrahując od jakości tamtych produktów - grzmi arcybiskup Życiński.
Metropolita lubelski wyraził solidarność z protestującymi sadownikami i zaapelował o poszukiwanie "strukturalnych rozwiązań" ich problemów.
- W tej sytuacji nie wolno nam stosować piłatowego gestu umycia rąk. Bo na dobrą sprawę producenci soków mogą powiedzieć: my mamy własne kryteria handlu i możliwości importu; ministerstwo powie: pewne ustalenia należą do Brukseli i my na to nie wpłyniemy. I ci ludzie zostają sami i bezradni z propozycją 14 gr za kg jabłek - mówi arcybiskup.
Sadownicy od wielu dni protestują przeciwko niskim cenom skupu jabłek. Od tygodnia prowadzą blokady kilku zakładów przetwórczych w Polsce. Domagają się zapłaty ok. 35 gr za kg jabłek, podczas gdy zakłady oferują im 14-15 gr za kg.