Pobieranie opłat za przejazd autostradą A-2 z Konina do Wrześni rozpoczęło się o północy z niedzieli na poniedziałek. Mimo wcześniejszych informacji w prasie i telewizji, wielu kierowców, zwłaszcza tych zza wschodniej granicy, było zaskoczonych koniecznością zapłaty za przejazd. Na trasie panuje bardzo mały ruch.
Pierwszy problem pojawił się już kwadrans po dwunastej, kiedy to mieszkaniec Lublina jadący do Londynu nie miał przy sobie gotówki. Za przejazd chciał zapłacić kartą kredytowa, ale okazało się to niemożliwe. Kierowcy nie chciano puścić, nie miał też możliwości zawrócenia lub skierowania się na drogę bezpłatną. Po kilkunastu minutach do pechowego kierowcy podjechała policja. Obsługa autostrady domagała się wyegzekwowania opłaty, lecz po dwudziestu minutach negocjacji kierowcę przepuszczono. Rzecznik prasowy spółki Autostrada Wielkopolska, Cezary Bolimowski zapowiedział, że karty kredytowe będą honorowane najwcześniej za pół roku.
Wielu kierowców, szczególnie zza wschodniej granicy, było zaskoczonych koniecznością opłat. Ci, którzy nie mieli złotówek płacili w euro. Po wprowadzeniu opłat na trasie jest bardzo mały ruch. Większość ciężarówek przejechała bramki w niedzielę przed północą.
Za przejazd tym 42-klilometrowym odcinkiem autostrady, najmniej płacą kierowcy motocykli, samochodów osobowych i małych aut dostawczych. – 10 zł. Sześć złotych więcej płacą kierowcy samochodów osobowych z przyczepami i aut ciężarowych. Za przejazd samochodu ciężarowego o trzech osiach trzeba zapłacić 24 złote, a 37 złotych za przejazd tira. Najwięcej, bo 100 zł kosztuje przejazd pojazdami nienormatywnymi, w tym wielkogabarytowymi.