"Za wcześnie na emeryturę" - mówi "Rzeczpospolitej" Tomasz Kaczmarek, były funkcjonariusz CBA, znany jako agent Tomek i Tomasz Małecki - i z grupą byłych funkcjonariuszy tworzy wywiadownię gospodarczą. Właśnie złożyli wniosek do sądu o rejestrację firmy "Tomasz Kaczmarek i Partnerzy".
Skończył 34 lata i co miesiąc otrzymuje 4 tys. zł emerytury. Bajońska suma, o jakiej wielu emerytów może tylko pomarzyć, niestety może nie wystarczyć mu do pierwszego. Postanowił więc dorobić do "skromnego" świadczenia.
Agent Tomek miał pracować za biurkiem. Taką pracę zaproponował mu nowy szef CBA - Paweł Wojtunik. Jednak Tomek nie potrafił się odnaleźć w pracy administracyjnej. Zatęsknił do powrotu w teren. Nowe, ekscytujące zadania ma mu przynieść praca na własną rękę.
"Nie jestem typem urzędnika, więc postanowiłem odejść. CBA nie jest dziś już tą samą służbą, jaką stworzył Mariusz Kamiński" - wyjaśnia gazecie Kaczmarek.
Według niego, z CBA po zmianie szefa, odeszło wielu pracowników działających operacyjnie.
W rozmowie z gazetą, Tomasz Kaczmarek zapewnia, iż jego wspólnicy to funkcjonariusze z olbrzymim doświadczeniem, jeśli chodzi o rozpracowywanie przestępczości gospodarczej i korupcyjnej. Panowie właśnie złożyli do sądu wniosek o rejestrację firmy. "Podobnie jak ja nie mają ochoty wieść żywotu emeryta" - deklaruje.
Tajemnicą poliszynela jest, że ten najbardziej znany w kraju agent ma sporo wydatków. Niedawno został przyłapany na oglądaniu drogich pierścionków w salonie jubilerskim w centrum Warszawy.