Od maja 2004 r. pracę w krajach UE mogło podjąć już nawet 2 mln Polaków. To największa fala emigracji w nowoczesnej Europie - pisze brytyjska prasa.
Kto zyska na tych wyjazdach? Kto straci? Gazeta Wyborcza będzie o tym pisać przez najbliższe dwa tygodnie w specjalnym cyklu Przystanek Europa. Tę akcję Gazeta prowadzi wspólnie z TVN24 i TOK FM.
Według danych Ministerstwa Pracy w krajach UE w ciągu ostatnich dwóch lat pracował 1 mln Polaków. - Rzeczywista skala zjawiska jest o wiele większa. Nie wiadomo tylko, czy o 50, czy o 100 proc. - mówi dr hab. Romuald Jończy, specjalista od migracji z Uniwersytetu Opolskiego.
Dr Wojciech Łukowski z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego potwierdza: - Można założyć, że tyle samo osób wyjeżdża do pracy na czarno i legalnie. Jeśli dołożyć do tego tych, którzy wyjechali przed naszym wejściem do UE i 1 maja 2004 zalegalizowali swój pobyt, to 2 mln są realne.
Nie wiadomo jednak, jaka część z nich już wróciła do kraju. Na Forum Gazeta.pl wiele osób wskazuje na fakt, że do powrotu zniechęca ich równocześnie sytuacja gospodarcza i polityczna w Polsce.
Tylko w Wielkiej Brytanii według danych tamtejszego MSW pracuje prawie ćwierć miliona Polaków. Według Jończego może ich być nawet 700 tys. - Jeśli chodzi o imigrację w tak krótkim czasie i z jednego kraju, niewątpliwe ta jest największa, z jaką kiedykolwiek mieliśmy do czynienia - mówił niedawno brytyjskiemu "Timesowi" David Coleman, profesor demografii na Oxford University.
Wyjeżdża coraz więcej Polaków. Według oficjalnych danych w ciągu roku od wejścia Polski do UE do Wielkiej Brytanii przyjechało ich 94 tys. Rok później - już 134 tys.
Z sondażu "Gazety" wynika, że zdaniem Polaków młodzi, którzy wyjechali pracować na Zachodzie, powinni wracać do kraju. Jednocześnie większość sądzi, że ci, którzy zrobią w Unii karierę, postąpią na odwrót: zamiast wracać, wybiorą wygodne życie za granicą.
Co gorsze, aż dla 84 proc. Polaków wyjazdy młodych to powód do wstydu. Dumnych jest tylko 10 proc.; reszta nie ma zdania. Tylko wśród samych młodych nieco więcej uważa, że z naszych rodaków radzących sobie na Zachodzie należy być dumnym. Ale i w tej grupie to raptem 23 proc.