142 tony przeterminowanej ryby z Wietnamu i ze Szkocji mogło trafić na rynek w województwie pomorskim - alarmuje onet.pl. Sprawa wyszła na jaw po kontroli i doniesieniu, że w puckiej firmie Jantar dochodziło do uszlachetniania partii ryb nie nadającej się już do spożycia.
Cała sprawa wyszła na jaw 30 stycznia. - W jednym z zakładów, w czasie rutynowej kontroli, urzędowy lekarz weterynarii stwierdził niezgodność etykiety z wymaganiami na kartonie pewnego gatunku ryby, czyli stwierdził fakt przeterminowania towaru. Zgodnie z procedurami zawiadomił powiatowego i wojewódzkiego lekarza weterynarii. Jest to nasza rutynowa działalność, ponieważ bardzo często działamy w obszarze bezpieczeństwa produkcji – mówi Onetowi Jacek Kucharski, Wojewódzki Inspektor Weterynaryjny ds. bezpieczeństwa żywności.
Uszlachetniali stare ryby
Równolegle pojawił się donos o tym, że w puckiej firmie Jantar może dochodzić do przepakowywania i glazurowania ryb niezdatnych do spożycia. Inspekcja wysłała w teren kontrolerów, którzy ustalili, że wcześniej ryby, które należały do firmy Morpol z Duninowa, składane były w chłodniach Pago w Lęborku. Pod koniec roku część partii, zdatna do spożycia, miała zostać odesłana do Morpolu. Partia przeterminowana miała zostać zutylizowana. Prawdopodobnie jednak Morpol sprzedał część towaru, również tego niezdatnego do spożycia, firmie Epigon, która handluje rybami. 15 ton przeterminowanej ryby znaleziono w chłodniach Morpolu.
Powiatowy Lekarz Weterynarii w Słupsku, Janusz Sikorski, potwierdza, że w Morpolu znajduje się 15 ton przeterminowanej ryby. - W tej chwili badają ją inspektorzy weterynaryjni. W sumie cztery osoby kontrolują dokumentację i towar. Sprawdzają chłodnie. Trochę to potrwa, bo towaru jest dużo. To bardzo poważna sprawa. Można ją porównać do afery w Constarze.
Reszta towaru trafiła do puckiej firmy Jantar, która miała uszlachetniać ryby i docelowo wprowadzać je ponownie na rynek.
Jak udało nam się dowiedzieć firma Jantar nie tylko uszlachetniała towar, ale także podejrzana jest o użycie przeterminowanych ryb do produkcji innego, nowego produktu, co jest zabronione.
Tony przeterminowanej ryby
W sumie mowa jest o 186 tonach mrożonych ryb z gatunku cobia. 172 tony trafiły do Polski z Wietnamu, a pozostałe 14 ze Szkocji. Data spożycia niektórych partii minęła w 2012, 2011, a nawet w 2010 roku. W sumie na rynek mogły trafić 142 tony i 691 kilogramów przeterminowanych i sztucznie uszlachetnionych ryb (reszta towaru nadawała się do spożycia).
- W tym wypadku można mówić o aferze na dużą skalę, bo towaru jest mnóstwo. Jednak najważniejsze jest to, ze zajęliśmy całą partię przeterminowaną. Nic, co uległo przeterminowaniu, nie trafiło do rynku detalicznego. Inspekcja Weterynaryjna na początku przechwyciła cały surowiec i zabezpieczyła także partie, które nadają się jeszcze do spożycia – mówi Onetowi Wojewódzki Inspektor Weterynaryjny ds. bezpieczeństwa żywności.
Czy nie było tego więcej?
Wojewódzki Inspektorat Weterynarii jest pewny, że proceder ten nie był uprawiany wcześniej. - Wszystko odkryte zostało na etapie składowania. Nie było dystrybucji detalicznej, nie trzeba towaru wycofywać z rynku – zapewnia Wojewódzki Inspektor Weterynaryjny.
Zabezpieczona przez inspektorów weterynaryjnych dokumentacja (również ta otrzymana od pośredników) ma potwierdzać fakt, że partie przeterminowanej ryby krążył między trzema, powiązanymi biznesowo firmami. Nie ma więc możliwości, by przeterminowany towar wydostał się na zewnątrz.
- Cobia to ryba nieznana na polskim rynku. Nie znalazła odbiorców. Zapewne stąd problemy z jej sprzedażą. – dodaje lek. Jacek Kucharski.
Sprawa trafiła już do prokuratury okręgowej w Słupsku, Lęborku i w Pucku. W puckiej firmie czynności inspektorów trwać będą jeszcze przez kilka dni.
Wartość przeterminowanej cobii może sięgać nawet półtora miliona złotych.
9515636
1