Ptak_Waw_CTR_2024
Green Gas Poland

1000 złotych za skatowanie psa na śmierć

17 lipca 2003

Pan B. potwierdził składane wcześniej wyjaśnienia i przyznał, że źle zrobił. To bardzo nieprzyjemna sprawa. Mamy różne przypadki, ale ten był jednym z bardziej drastycznych – mówi inspektor Rafał Feldman z Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Sąd uznał winę pana B.

Po informacji, że na ulicy Krakusa znajduje się ranny (być może potrącony przez samochód) pies – we wskazanym miejscu zjawił się pracownik Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt. W kuble na śmieci przy ulicy Krakusa znalazł psa; zwierzę znajdowało się w papierowej torbie, było zakrwawione. Zabrano je do azylu, gdzie lekarz stwierdził m.in. poważne rany głowy, w tym złamania i wgniecenia czaszki (prawdopodobnie też uszkodzenie mózgu). Pies żył, ale był bezwładny, nie reagował na bodźce; mimo udzielonej pomocy – po trzech dniach padł.
 
Początkowo myślano, że pies był bezdomny, ale w schronisku pojawił się mieszkaniec Krakowa, który stwierdził, że zwierzę ma właściciela – lokatora jednej z kamienic przy ulicy Krakusa; podobno nawet z nim rozmawiał i ten potwierdził, że zabrany ze śmietnika pies należał do niego. Przedstawiciel Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami wezwał więc pana B. z ul. Krakusa, by wyjaśnił – co się stało.
 
To była 9-letnia, duża, wilkowata suka Aza. Pan B. twierdził, że zwierzę miało niedowład nóg, także narośl o podłożu nowotworowym – mówi inspektor Feldman. – Pewnego dnia wieczorem – jak podawał – zwierzę źle się czuło, traciło przytomność. Podobno miało dwa ataki padaczki i dostało jakieś lekarstwa. Z relacji pana B. wynika, że Aza spała do rana; wtedy wyniósł ją do przedpokoju, "by się załatwiła". Powiedział nam, że gdy wrócił do przedpokoju - pies leżał i nie dawał znaków życia, w związku z czym – jak twierdzi – wpadł w szok i... uderzył Azę dwa razy młotkiem w głowę (jest podejrzenie, że tych uderzeń było więcej). Później włożył zwierzę do papierowej torby i wyniósł na śmietnik. Przyznał też, że rozmawiał koło domu z kolegami i powiedział, że "doprawił" Azę młotkiem. Dlaczego bił zwierzę młotkiem, na dodatek już martwe – w jego mniemaniu – to trudno w jakikolwiek sposób zrozumieć.
 
Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami złożyło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa do prokuratury (znęcanie się nad zwierzęciem) i sprawa 46-letniego pana B. znalazła ostatecznie finał w Sądzie Rejonowym dla Krakowa Podgórza. W trakcie rozprawy padł wniosek o dobrowolne poddanie się karze i tak się stało. Prokurator wniósł m.in. o nałożenie na pan B. grzywny w wysokości 1400 złotych. Sąd, uznając 46-latka za winnego, wymierzył mu grzywnę w wysokości 1000 złotych, nakazał mu również zapłacenie nawiązki na rzecz Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami (500 zł) oraz obciążył go kosztami postępowania (50 zł). Czy uda się ściągnąć te pieniądze? Pan B. od dawna nie pracuje.


POWIĄZANE

35 sprawdzanych opakowań na minutę i 100% skuteczności w wykrywaniu nieszczelnoś...

Grupa PZU po posiedzeniu sztabu kryzysowego w sprawie sytuacji powodziowej, utwo...

Tysiące zwierząt na południu Polski zostało dotkniętych dramatycznymi skutkami p...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę