- "Szeląga dam od wychodu, nie zjem jeno jaje, drożej sram, niźli jadam, złe to obyczaje" - pisał przed wiekami Jan Kochanowski. Z fraszki naszego wielkiego poety wyciągamy słuszny wniosek, że cena jaj była wówczas widocznie bardzo niska, niższa nawet od opłaty za toaletę (wychód). No cóż, było, minęło. Od kilku już tygodni ceny jaj idą w górę i na razie końca tego procesu nie widać. Rosną te ceny nie tylko w Polsce. Coraz więcej za jaja muszą płacić konsumenci w Niemczech, Holandii, Belgii i w wielu innych krajach w Europie i na świecie.
Jaja drożeją, bo jest ich teraz mniej, a jest ich mniej, bo i znoszących je kur też ubyło. A kur ubyło, bo znosiły jaja skażone fipronilem, środkiem przeznaczonym do zwalczania kleszczy i wszy u zwierząt. Nie truje on wprawdzie ludzi tak szybko jak cyjanek potasu, strychnina czy arszenik, uszkadza jednak tak ważne dla człowieka organy jak nerki, wątroba i tarczyca. Więc zakażone fipronilem kury trzeba było wyrżnąć i podaż jaj wyraźnie zmalała, a zatem i wzrósł na nie popyt, a wraz z nim i cena. Oczywiście, w bogatszych krajach konsumenci gotowi są za jaja płacić więcej niż nasi ich amatorzy, więc i polskie jaja szerszym niż dotąd strumieniem zaczęły uciekać na zagraniczne stoły.
Tak się składa, że branża drobiarska w Polsce zalicza się do najsilniejszych w Europie i tyczy to nie tylko produkcji mięsa drobiowego, ale i produkcji jaj. Przy tym ich spożycie w Polsce jest stosunkowo niskie (9,6 kg na mieszkańca rocznie), czyli prawie dwa razy mniejsze niż np. w Hiszpanii (17,9 kg) i dużo niższe również niż w Czechach, Danii, Austrii, Francji czy w Niemczech (od 15,4 do 14,4 kg na mieszkańca rocznie). W przeliczeniu na sztuki jest to w Polsce 145 jaj rocznie, choć bywały lata (2002-2010), kiedy statystyczny Polak zjadał ponad 200 sztuk jaj w ciągu roku. Potem jednak, dla dobra ptaków, wymieniono klatki w bateryjnym chowie kur niosek, co wpłynęło na przejściowe zmniejszenie produkcji, jednocześnie nasi konsumenci posłuchali niedouczonych dietetyków i przestraszyli się ... cholesterolu. Tymczasem jajo to najzdrowszy produkt spożywczy w świecie!
Produkcję jaj w Polsce oblicza się w tym roku na około 600 tys. ton, z czego 510 tys. ton to będą jaja konsumpcyjne. Eksperci Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej przewidywali, że eksport jaj konsumpcyjnych z Polski wyniesie w tym roku około 210 tys. ton i będzie mniejszy niż przed rokiem, kiedy sprzedaliśmy zagranicę 221 tys. ton. Teraz okazuje się, że będzie chyba większy. Bo nabywcy zagraniczni płacą polskim eksporterom po 45-50 groszy za sztukę, podczas gdy krajowi handlowcy gotowi są wysupłać tylko 33 grosze. W sytuacji takiej różnicy cen w kąt idzie tzw. patriotyzm i polski producent jaj woli, by jego cymesy zjadł Holender czy Niemiec niż znacznie od niego uboższy nasz rodak.
Zauważmy, że i bez obecnych zachęt cenowych eksport jaj z Polski jest duży i stanowi ponad 40 proc. produkcji. W pierwszym półroczu 2017 roku 99,6 proc. eksportowanych przez Polskę jaj trafiło na rynki Unii Europejskiej, w tym najwięcej do Holandii, Niemiec i na ... Węgry, który to kraj zastąpił w naszym eksporcie zajmujące przedtem trzecie miejsce Włochy. Import jaj konsumpcyjnych do Polski jest nieznaczny i w tym roku wyniesie około 16 tys. ton.
Jak sytuacja na rynku jaj rozwinie się w następnych latach, trudno już teraz przewidywać. Skażenie jaj fipronilem stwierdzono w 40 krajach na świecie, w tym także w USA, w Rosji, w Turcji i w RPA. W krajach UE nie znaleziono tego skażenia tylko na Litwie i na Cyprze oraz w Portugalii i Chorwacji. Poza tym pamiętajmy, że drób nęka jeszcze salmonella i ptasia grypa. Jak na ważące 1,2-1,6 kg ptaki utrapień mają one niemało. O ich heroicznym życiu pomyślał, jak dotąd, tylko Stwórca, który nadał jajom taki jak mają kształt. Jak słusznie zauważył kiedyś Julian Tuwim: "Gdyby jajko miało inną formę, życie kury byłoby potworne".
Edmund Szot-specjalnie dla ppr