Blisko 90 proc. koni huculskich na świecie ma korzenie w największym ośrodku hodowli tej rasy w stadninie Gładyszów w małopolskim Regietowie w Beskidzie Niskim. W trzeci weekend września odbyły się tu 22 Dni Huculskie.
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztof Jurgiel skierował do uczestników wydarzenia list, w którym doceniał wkład stadniny koni huculskich Gładyszów w odbudowę tej rasy, która po drugiej wojnie światowej była na wymarciu.
Podczas Dni Huculskich rywalizowano w konkursach powożenia, skoków przez przeszkody oraz w tak zwanej ścieżce huculskiej, czyli widowiskowej trasie z przeszkodami terenowymi.
Rasa koni huculskich była na wymarciu, ponieważ w rolnictwie następowała mechanizacja. Konie huculskie, które od wieków pracowały w trudnym, górskim terenie zastępowane przez maszyny, przestawały być potrzebne. Kiedy okazało się, że hucuł jest cennym polskim reliktem przyrody, zaczęto odbudowywać hodowlę tego konia.
"Obecnie mamy około półtora tysiąca klaczy stadnych zarodowych i około 1300 ogierów, zatem ta rasa jest już odbudowana i ciągle pracuje się nad poprawą jakości tego konia, możliwością jego wykorzystania przede wszystkim w rekreacji. Hucuły to konie wyjątkowo wytrzymałe, spokojne i inteligentne. Cieszą się coraz większym zainteresowaniem wśród hodowców. Znajduje zastosowanie w gospodarstwach agroturystycznych i hipoterapii" – powiedział PAP-Life dyrektor stadniny Gładyszów Stanisław Ciuba.
Hucuły cieszą się również zainteresowaniem poza granicami Polski, głównie na Węgrzech i Słowacji oraz w Austrii, gdzie powstały kolejne hodowle tego konia, wywodzące się z Regietowa.
Hucuł to koń typowo górski i takie jest jego pochodzenie. Niegdyś hucuły pracowały w górach jako konie juczne, zaprzęgowe, pracowały w gospodarstwach rolnych oraz przy zrywce drzewa.
(PAP Life)