2020 rok dla sektora produkcji trzody chlewnej w Polsce okazał się gorzkim czasem, mimo dużych nadziei hodowców. Z optymizmu jaki był obecny w I kwartale tego roku, dziś można dostrzec jedynie zwątpienie i bezsilność. Wielu hodowców zadaje sobie pytanie wprost, czy kontynuować produkcję? Koniec roku to właściwy moment na podsumowanie ostatnich miesięcy i wyciągnięcie wniosków na przyszłość.
Analizę aktualnej sytuacji w branży wieprzowej postanowili przeprowadzić przedstawiciele Animex Foods Piotr Kowalski i Łukasz Dominiak.
Jak wygląda obecnie sytuacja na rynku trzody chlewnej w Polsce?
Łukasz Dominiak (ŁD): Przełom 2019 i 2020 roku dawał nadzieję na dobre zyski. Sytuacja rynkowa była korzystna dla hodowców i pozwalało to sądzić, iż pozytywny trend będzie się dalej rozwijał, gdyż sezon letni charakteryzuje się większą rentownością i opłacalnością produkcji. Niestety z powodu pandemii koronawirusa zaobserwowaliśmy nagłe załamanie się eksportu europejskiej wieprzowiny na wiele rynków światowych. Odnotowujemy obecnie nadpodaż żywca wieprzowego, która nie wynika ze wzrostu hodowli, lecz zmniejszenia uboju, rozbioru i sprzedaży mięsa, prowadzonej przez zakłady w Unii Europejskiej.
Piotr Kowalski (PK): Podobną sytuację, w jakiej znaleźli się w tej chwili hodowcy, oczywiście w aspekcie ekonomicznym, mogliśmy obserwować na przełomie roku 2015 i 2016, gdzie ceny żywca spadły poniżej 5 zł/kg WBC. Patrząc na pierwszy kwartał 2021 roku trudno być dzisiaj optymistą, mimo, że mamy najtańszego warchlaka. Niestety należy pamiętać, że koszty całego łańcucha produkcji mięsa wieprzowego, to nie tylko warchlak, pasza i woda, ale także opłaty, których na co dzień nie widzimy. To też nakłady związane z ciągłą poprawą dobrostanu zwierząt czy wreszcie bioasekuracja, kluczowa z racji wiszącego nad branżą widma nowych ognisk ASF. W styczniu należy spodziewać się wzrostu cen skupu żywca. Tempo to będzie uzależnione od poziomu ubojów.
Z czego wynikają aktualne uwarunkowania?
ŁD: W pierwszej kolejności warto spojrzeć na branżę w ujęciu globalnym. Warto tutaj zwrócić uwagę na nieliczne kraje spoza Unii Europejskiej, które mimo ASF pozostają odbiorcami naszych produktów, czyli Stany Zjednoczone, Hong Kong, Wietnam oraz część krajów afrykańskich. Polska, jako gracz operujący na światowym rynku musi stale dostosowywać się do globalnych reguł gry, takich jak m.in.: zmiany cenowe, nadprodukcja w niektórych krajach oraz ASF czy pandemia koronawirusa.
PK: Patrząc całościowo na 2020 rok, pierwszym klockiem domina, który uruchomił niekorzystne dla nas zdarzenia, był wybuch wirusa SARS-CoV-2 w Chinach, blokujący w początkowym okresie przepływ ludzi i towarów, w tym mięsa. Niestety producenci podjęli w owym czasie duże ryzyko, jak się okazało zbyt duże. Dalszy ciąg zdarzeń był łatwy do przewidzenia. Mimo dość dobrych cen, w porównaniu do lat ubiegłych, w maju hodowcy funkcjonujący w ramach cykli otwartych zaczęli tracić rentowność. Straty były olbrzymie, dochodziły do 250 zł na sztuce. W lecie sytuację pogorszył rozprzestrzeniający się w Europie wirus SARS-CoV-2. Dotknął on również polskie zakłady, w tym nasze.
Co ważne, w obecnym roku branża musiała się zmagać z rozprzestrzenianiem się wirusa ASF na obszarze kraju, w tym w Wielkopolsce, będącej zagłębiem polskiej wieprzowiny. Sytuacja z każdym kolejnym miesiącem ulegała pogorszeniu, aż do września, gdy Afrykański Pomór Świń został stwierdzony w Niemczech Był to okres, w którym producenci także w cyklach zamkniętych zaczęli tracić rentowność i tracą ją do dzisiaj.
Jak bardzo COVID-19 wpływa na rynek?
ŁD: Pandemia koronawirusa jest jednym z kluczowych czynników odziaływujących na aktualną sytuację rynkową. Mówimy tutaj nie tylko o kwestii eksportu do państw azjatyckich, ale także o sprzedaży wewnątrzwspólnotowej. Mając ograniczony zasób siły roboczej w zakładach oraz restrykcje w dostępie do rynków dalekowschodnich, szczególnie Chin, kluczowi gracze w UE lokowali nadwyżki surowca na rynkach europejskich, w tym także polskim. Szczególnie dotyczyło to półtusz i półproduktów do dalszego rozbioru, którego nie byli w stanie przeprowadzić w swoich zakładach.
PK: Pamiętajmy również, że chłodnie w krajach europejskich takich jak Niemcy były już w tym czasie zapełnione mięsem niewysłanym do Chin. Sytuacja ta musiała wpłynąć na obniżenie ceny żywca. Niewielkim pocieszeniem był fakt, iż na rynku amerykańskim ceny trzody chlewnej, ze względu na nadprodukcję i redukcję mocy ubojowych zamykanych z powodu COVID-19 zakładów, spadły do poziomu poniżej 0,60 euro/kg WBC. W Niemczech w tym czasie cena ZMP oscylowała w granicach 1,66 do 1,47 euro/kg WBC, podczas gdy w Polsce wahała się między 1,64, a 1,31 euro/kg WBC.
Hodowcy nieustannie muszą mierzyć się z wirusem ASF. Jak bardzo wpływa to na branżę?
PK: Afrykański Pomór Świń to problem obecny w Polsce od 2014 roku, który odciska piętno na wszystkich ogniwach łańcucha produkcji wieprzowiny, począwszy od hodowli, a na sprzedaży kończąc. Niestety ubojnie nie są objęte żadną formą pomocy ze strony państwa w tym obszarze, przez co skup realizowany w strefach ASF, staje się ryzykowny. Dzisiaj cała administracja centralna oraz uczestnicy rynku, włączając w to handel, powinni usiąść do stołu i podjąć rozmowy nad realnymi zmianami w walce z ASF, która będzie bardziej efektywna od dotychczasowych działań. Równolegle trzeba wprowadzić refinansowanie poprawy bioasekuracji w całym kraju dla gospodarstw chcących kontynuować produkcję trzody chlewnej. Hodowcy powinni otrzymywać również rekompensaty przy sprzedaży tuczników ze stref ASF, tak by mogli utrzymać swoją produkcję.
ŁD: Skala problemu jest niewątpliwe bardzo poważna i nieporównywalna z tym co w aspekcie ASF miało miejsce jeszcze kilka lat temu w naszym kraju. Wystarczy porównać aktualną mapę występowania wirusa w Polsce z pierwszymi lokalizacjami stref. W ubiegłym roku ASF pojawił się w województwie lubuskim przesuwając się na obszar Wielkopolski i Dolnego Śląska, a dzisiaj obserwujemy Afrykański Pomór Świń w Niemczech. Obecny stan wymaga z pewnością podjęcia zdecydowanych oraz konsekwentnych działań, co leży w żywotnym interesie gospodarki całego kraju.
Gdzie zatem leży klucz do poprawy sytuacji ?
PK: Przede wszystkim należy podjąć realną próbę zdjęcia nadwyżek żywca. My, jako Animex, w ostatnich miesiącach podnieśliśmy poziom skup żywca wieprzowego o ponad 12% w stosunku do początku roku. Ta decyzja jest dla nas ważna i stanowi główną oś prowadzonej polityki jak najszybszego ustabilizowania rynku oraz poprawy rentowności dla wszystkich jego uczestników. Leży to w żywotnym interesie naszej organizacji ponieważ my również jesteśmy hodowcą i tracimy na produkcji tuczników podobnie jak inni hodowcy w kraju. Polityką Animex jest wsparcie rodzimej produkcji poprzez stosowanie w przetwórstwie i sprzedaży mięsa świeżego pozyskanego od tuczników wychodowanych wyłącznie w kraju. Lata pracy na tym polu zobowiązują nas do dalszego podążania tą drogą.
Powinniśmy spojrzeć na rynek w dłuższej perspektywie czasu i już teraz zacząć pracować nad rozwojem rodzimej produkcji warchlaka, gdzie przy imporcie ponad 6 milionów sztuk warchlaków widzimy przestrzeń w Polsce na hodowlę ok. 200 tysięcy loch. Aby to osiągnąć niezbędne będzie wsparcie centralne, pomoc rolnikom chcącym rozwijać profesjonalnie ten segment hodowli oraz wprowadzenie zmian w kwestii pozwoleń na budowę i rozbudowę ferm macierzystych. Hodowcy tuczący w cyklach otwartych potrzebują dużych partii warchlaka tj. powyżej 600 sztuk z jednego stada. Wymaga to uruchomienia działań wspierających budowę obiektów utrzymujących od co najmniej 700-800, do nawet 2000 loch. Nie można oczekiwać, że hodowca tuczowy wstawi na fermę kilkaset sztuk warchlaka z kilku ferm macierzystych. Przy takiej alternatywie zawsze wybrany zostanie import.
ŁD: Od dawna przedstawiciele naszej spółki paszowej i hodowlanej Agri Plus wspierają lokalne koła łowieckie oraz organizują szkolenia z zasad bioasekuracji dla hodowców. Jesteśmy obecni również z naszym głosem na arenie krajowej, wspomagając kluczowe inicjatywy na rzecz zintensyfikowania walki z rozwojem wirusa. Dzisiaj połączenie bezpieczeństwa hodowli i redukcji dzików może realnie wpłynąć na zahamowanie rozprzestrzeniania się wirusa ASF.
Biuro prasowe ANIMEX FOODS