W krajach Unii Europejskiej odnotowuje się coraz mniej zachorowań na chorobę szalonych krów (BSE).
W Polsce system kontroli tej choroby jest bardzo skuteczny, produkty mięsne 
są bezpieczne dla zdrowia - zapewnił w piątek, na seminarium z okazji XXII Dni 
Przemysłu Mięsnego, dyrektor Instytutu Przemysłu Mięsnego i Tłuszczowego Andrzej 
Borys.
Borys wyjaśnił, że w Polsce badane są wszystkie sztuki bydła 
powyżej 30 miesiąca życia skierowane do uboju. Dotychczas wykryto w naszym kraju 
18 przypadków BSE.
W opinii ekspertów, przyczyną nasilenia się tej 
choroby u zwierząt była zmiana sposobu karmienia. Wprowadzono bowiem do pasz 
mączki mięsno-kostne, których stosowanie w tym celu zostało w końcu w Unii 
zakazane. Handlowano także zarażonymi zwierzętami.
Dyrektor zapewnił, że 
BSE jest pod kontrolą. We wszystkich krajach Unii obserwowany jest spadek 
zachorowań na tę chorobę. BSE wykryto w 1986 r. w Wielkiej Brytanii, a w Polsce 
pierwszy przypadek stwierdzono w 2002 r. Najwięcej zachorowań odnotowano w 
Wielkiej Brytanii, a ich szczyt przypadł na lata 1991-1992.
Światowa 
Organizacja Zdrowia Zwierząt podzieliła kraje ze wzglądu na skalę zagrożenia 
chorobą BSE na cztery kategorie. Polska znalazła się w trzeciej, czyli takiej, 
gdzie wykryto chorobę u mniej niż 100 sztuk bydła na 1 mln sztuk. W ostatniej, 
najbardziej zagrożonej grupie znalazły się Wielka Brytania i 
Portugalia.
Z badań przeprowadzonych przez tą organizację wynika, że 
liczba zachorowań w 2003 r. w stosunku do 2001 r. znacznie się zmniejszyła. Np. 
2001 r. w Portugalii odnotowano 498 przypadków zachorowań, a w 2003 r. - 179, w 
Wielkiej Brytanii - analogicznie 228 przypadków i 136 przypadków 
zachorowań.
W krajach europejskich prowadzone są badania na obecność 
prionów, przy tym w różnych krajach badania te odbywają się na różną skalę. Np. 
w Grecji bada się 0,5 proc. populacji krów, a w Finlandii - 5 proc. - 
poinformował Borys. Nie podał tego wskaźnika dla Polski.
Podkreślił, że 
badanie na wykrycie BSE jest bardzo kosztowne. Jeden test kosztuje 70 euro. 
Koszty tych badań ponosi na ogół państwo, ale już w wielu krajach mówi się o 
tym, żeby wydatki na ten cel finansowane były przez producentów mięsa.
Dr 
Jacek Leonkiewicz z Głównego Inspektoratu Weterynarii Leonkiewicz wyjaśnił PAP, 
że polski budżet na badania związane z BSE przeznacza około 70 mln zł 
rocznie.
Uważa on, że wydatki na monitorowanie BSE są nieproporcjonalnie 
duże w stosunku do zagrożenia. Bowiem - według niego - nie ma żadnego dowodu, że 
BSE wywołuje u ludzi chorobę Creutzfeldta- Jakoba, a środki te przeznaczone na 
inny cel przyniosłyby dużo więcej korzyści.