Polska jest największym producentem jabłek w Unii Europejskiej. W tym roku zapowiadają się rekordowe zbiory, sięgające nawet 5 mln ton. Problemem może być zagospodarowaniem owoców - powiedział w czwartek prezes Unii Owocowej Waldemar Żółcik.
W Warszawie trwa międzynarodowa konferencja sadownicza Prognosfruit. Poprzednio odbyła się 14 lat temu, w momencie, gdy Polska wchodziła do UE. Spotkanie to jest okazją do wymiany informacji na temat sytuacji na rynku jabłek i tego, jak radzić sobie z rosnącą produkcją tych owoców - poinformował prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski.
Dodał, że polskie sadownictwo istotnie się zmieniło, nie tylko wzrosła produkcja jabłek, zmieniła się też technologia produkcji, przechowalnictwo czy logistyka.
Jak zauważył Maliszewski, w tym roku we wszystkich krajach zbiory jabłek będą dobre, kluczową sprawą dla globalnego rynku będą zbiory tych owoców w Chinach. Z różnych informacji wynika, że w tym roku mogą być one niższe nawet o ponad 30 proc. niż w poprzednim roku. Chiny to największy producent jabłek, pozyskuje się tam ok. 40-50 mln ton rocznie. Cała światowa produkcja jabłek wynosi 80-90 tys. ton.
Chiny są ponadto największym na świecie ich eksporterem oraz producentem koncentratu jabłkowego i bezpośrednim konkurentem Polski w tym zakresie. Mniejsza produkcja jabłek w Chinach pozwoli na wejście np. polskich jabłek na inne rynki, spowoduje też, że cena koncentratu może być wyższa, co zachęci np. polskich przetwórców do większej produkcji i płacenia sadownikom wyższych cen za jabłka - tłumaczył Maliszewski.
Najkorzystniejsza dla sadowników jest sprzedaż jabłek deserowych, za które uzyskuje się najwyższe ceny. Jednak większość jabłek trafia do przerobu na koncentrat. Ile jabłek przerobi przemysł, zależy od światowego zapotrzebowania na koncentrat, a także od cen skupu.
Bardzo istotny jest także eksport (w 2017 r. wywieziono ponad 1 mln ton jabłek, przy produkcji ok. 3 mln ton) oraz zagospodarowanie jabłek na cele przemysłowe, np. na biogaz.
Przypomniał, że kłopoty polskich sadowników rozpoczęły się po wprowadzeniu przez Rosję embarga na import. "Rosyjskie embargo przynosi straty polskim sadownikom" - powiedział Maliszewski podczas konferencji.
Wszyscy, którzy handlowali z Rosją wiedzą, że największe straty z powodu embarga ponoszą europejscy producenci żywności, jej eksporterzy, którzy nie mogą na tym rynku handlować. Rosja jest tym bardziej ważna, że jest to nadal rynek rosnących zakupów - argumentował prezes Związku Sadowników.
Przypomniał, że przed wprowadzeniem restrykcji przez Rosję, dominującym odbiorcą polskich jabłek były kraje Wspólnoty Niepodległych Państw. W 2013 r. do Rosji sprzedano 677 tys. ton jabłek, na Białoruś - 145 tys., na Ukrainę - 53 tys. ton. Dodał, że obecnie kierunki eksportu nieco zmieniły się. W 2017 r. nadal największym odbiorcą był rynek wschodni - na Białoruś trafiło 456 tys. ton, do Kazachstanu - ok. 95 tys. ton, na Ukrainę - 40 tys. ton. Ale pojawiły się nowe rynki zbytu jabłek, takie jak Egipt, Jordania, Indie, Mongolia. (PAP)
Anna Wysoczańska