Na Opolszczyźnie zakolczykowano dotąd niespełna dziesięć procent spośród hodowanych tam 136 tysięcy sztuk bydła.
Początkowe opóźnienie akcji kolczykowania spowodowane problemami z przetargiem na dostawę kolczyków być może jeszcze da się nadrobić. Teraz kolczyki spływają na bieżąco. Zdaniem Janusza Środy, kierownika do spraw identyfikacji i rejestracji zwierząt opolskiej Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wszystkie terminy zostaną dochowane: do końca stycznia przyszłego roku zakolczykowanych ma być 35% bydła, do końca lutego – 50%, a do końca marca pozostałe 15%.
Na razie na terenie opolskiego zakolczykowano 10 tysięcy sztuk bydła, czyli niecałe 10%. Najlepiej akcja przebiega w powiecie kędzierzyńsko-kozielskim, gdzie kolczyki ma już 20% zwierząt. Akcja rozpoczęła się z opóźnieniem również dlatego, że nie wszyscy lekarze weterynarii i zootechnicy chcieli podpisywać umowy na kolczykowanie przy stawce 5,50 zł brutto od sztuki. Ostatecznie jednak we wszystkich powiatach znaleziono wystarczająca liczbę chętnych do wykonania tego zadania.
Teraz do rozwiązania pozostały tylko problemy techniczne. Wynikają one z tego, że dopiero teraz są tworzone i urządzane powiatowe siedziby agencji, w nich zaś mają się znaleźć komputery zbierające dane o wszystkich sztukach bydła. Na ich podstawie wydawane będą dokumenty zwierząt. Słychać już jednak dobre głosy, że w systemie komputerowym są już aplikacje, a więc niedługo wszystkie dane trafią do głównego rejestru.
Andrzej Polonek, lekarz weterynarii z Izbicka rozpoczął kolczykowanie 26 listopada br. jako pierwszy w Polsce. Twierdzi, że kwota 5,50 zł za sztukę jest do przyjęcia, bo w pierwszym rzucie kolczykuje się duże stada. Na razie w swojej gminie zaopatrzył w kolczyki 1200 sztuk bydła. Gorzej jest z małymi gospodarstwami, daleko położonymi, w których znajduję się dwie czy trzy krowy. Wtedy koszt dojazdu nie rekompensuje wynagrodzenia.