W województwie podlaskim żniwa nabierają tempa. Świadczy o tym nie tylko coraz większa ilość kombajnów na polach, ale także ilość rolników pojawiających się w firmach skupujących zboże. Wbrew wcześniejszym prognozom, nie czekają oni do rozpoczęcia skupu interwencyjnego.
W tym roku żniwa rozpoczęły się przynajmniej z dwutygodniowym opóźnieniem. Wszystkiemu winna była pogoda. Przez ostatnie tygodnie padało praktycznie co drugi dzień. Dlatego choć zboże było dojrzałe i wyrośnięte, to nie można go było zebrać kombajnem, ponieważ uniemożliwia to mokra słoma.
– W tamtym roku pierwsi rolnicy ze zbożem przyjeżdżali do nas już pod koniec lipca – wspomina Zofia Fiedorczyk, wiceprezes Podlaskich Zakładów Zbożowych. – W tym roku dopiero około 10 sierpnia rozpoczęliśmy skup.
Jest to spowodowane nie tylko złą pogodą, ale także obawą rolników przed niskimi cenami i brakiem skupu interwencyjnego podczas żniw. Do tej pory interwencyjną cenę zbóż ustalała Agencja Rynku Rolnego. Skup rozpoczynał się już w trakcie trwania żniw. Rok temu za tonę pszenicy rolnicy otrzymywali minimum 440 zł. W tym sezonie rolnicy, którzy zechcą sprzedać pszenicę tuż po żniwach, muszą zgodzić się na cenę ustaloną przez kupców. Obiegowa opinia głosiła, że w tym roku za tonę pszenicy skupujący mogą zapłacić nawet jedynie 300 zł.
– Może na południu Polski te obawy potwierdziły się, ale u nas ceny są wyższe nawet od proponowanych w listopadzie cen interwencyjnych – zapewnia Zofia Fiedorczyk.
Podlaskie Zakłady Zbożowe za tonę żyta kontraktowanego płacą obecnie 335 zł, a niekontraktowanego 330 zł. Pszenica kontraktowa osiągnęła obecnie cenę 455 zł (niekontarktowa 450 zł).
– Skupiliśmy na razie około 3 tys. ton zboża, ale to dopiero
początek – mówi Zofia Fiedorczyk. Proponowane przez nas ceny są
zadowalające dla rolników, dlatego myślę, że sprzedadzą swoje zboże jeszcze
przed rozpoczęciem interwencji.
Wiceprezes Podlaskich Zakładów Zbożowych
jednocześnie zachęca rolników, aby nie czekali ze sprzedawaniem zboża aż do
listopada. – Teraz pieniądze za towar rolnicy dostają już następnego dnia, a
podczas interwencji będą musieli czekać na to ponad miesiąc – dodaje.
Podobną opinię wyraża dyrektor oddziału Elewarru w Bielsku Podlaskim. – Skup interwencyjny może w ogóle nie zafunkcjonować, bo teraz proponujemy wyższe ceny niż podczas interwencji – tłumaczy Grzegorz Sulima. – Proponujemy wyższe ceny niż w skupie interwencyjnym, ponieważ wolimy kupić więcej na własne ryzyko i do własnej dyspozycji niż do dyspozycji wyłącznie Unii Europejskiej.
Elewarr skupił już prawie 3 tys. ton zboża i 3,6 tys. rzepaku. Cena pszenicy wynosi obecnie 430 zł, żyta – 310 zł, a rzepaku 800 zł za tonę.