Z wnioskiem o wcześniejsze wypłacenie rolnikom części dopłat bezpośrednich wystąpiła do premiera sejmowa Komisja Rolnictwa. Ma to wspomóc zwłaszcza producentów zbóż, którzy narzekają na ceny skupu pszenicy, które przekraczają 400 złotych za tonę. Rolnicy podejrzewają zmowę cenowa.
Polscy rolnicy znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Wejście do Unii Europejskiej spowodowało, że państwo musiało zaprzestać swojej dotychczasowej pomocy. Jednocześnie należne rolnikom unijne dopłaty bezpośrednie zaczną być wypłacane dopiero pod koniec roku. Tymczasem rolnicy potrzebują pieniędzy już dzisiaj. Nie stać ich - jak radzi rząd - na przetrzymywanie zboża do listopada, gdy ceny skupu będą atrakcyjniejsze. Są zmuszeni sprzedawać ziarno już teraz. "Rolników zmusza nie tylko to, że nie mają gdzie składować, ale zmusza sytuacja ekonomiczna, muszą sprzedać żeby odtworzyć produkcję" - uważa Wojciech Mojzesowicz z sejmowej komisji rolnictwa
Sytuację poprawiłoby wcześniejsze wypłacenie rolnikom przynajmniej części dopłat bezpośrednich, ale szanse na to są raczej niewielkie. Po pierwsze, zgodnie z unijnym prawem jest to możliwe tylko wtedy, gdy rolnicy zostali poszkodowani przez klęski żywiołowe. Po drugie żadne płatności nie mogą być dokonane przed zakończeniem kontroli wniosków o dopłaty bezpośrednie. A te wciąż trwają.
Rolnicy mają więc tylko jedno wyjście sprzedać zboże już teraz, gdy ceny ziarna do najwyższych raczej nie należą. Zdaniem wielu to efekt zmowy cenowej. "Z naszych informacji wynika, że to zmowa cenowa podmiotów skupowych, oczywiście tych najbardziej znaczących na rynku" - powiedział prezes Izby Rolniczej w Opolu Herbert Czaja
Z danych Agencji Rynku Rolnego wynika, że ceny skupu pszenicy w kraju przekraczają 400 zł choć zdarzają się i miejsca, gdzie ziarno można sprzedać za 440 zł za tonę. "Ceny są bardzo wyrównane w całej Europie, a to za sprawą tego, że od 1 maja jesteśmy w jednolitym systemie rynkowym i interwencyjnym" - poinformował Waldemar Sochaczewski z ARR.
Jeżeli firmy skupowe sztucznie zaniżą ceny zbóż i w listopadzie będą one wynosić mniej niż 101 euro, wtedy rolniczych dochodów zacznie bronić Bruksela. Interwencyjny skup zboża byłby korzystny dla rolników, dla przetwórców już nie. "Dla przetwórców to jest pierwszy krok do problemów, gdyż wtedy nie mamy wpływu na tą ilość zboża, która została interwencyjnie zamrożona. Unia będzie decydować co się stanie z tym zbożem za rok, za dwa. Nie wiemy. Natomiast na rynku w pewnym momencie zabraknie zboża i ceny zbóż konsumpcyjnych pójdą w górę" - uważa prezes ELEWARR-u Józef Śliwa.
W interesie samych przetwórców jest więc utrzymanie ceny skupu zboża przed listopadem na poziomie przynajmniej minimalnie przewyższającym unijną cenę interwencyjną.