W Radzyniu Chełmińskim wyparowało zboże z rezerw państwowych.
Dziś szefowie Najwyższej Izby Kontroli ogłoszą, jaki jest stan rezerw państwowych zbóż. Zapewne powiedzą o ziarnie, które zniknęło w wąbrzeskim oddziale Elewarru w Radzyniu Chełmińskim i o sporych zapasach, których na mąkę przerobić się nie da.
- NIK, kontrolując rezerwy państwowe stwierdził wiele nieprawidłowości - zdradził "Pomorskiej" Wojciech Mojżowicz, szef sejmowej komisji rolnictwa i rozwoju wsi, która w czerwcu br. skierowała wniosek do NIK o zbadanie sprawy. - Na ętach zbożowych budżet państwa stracił miliony złotych!
Dopłaty wzięli
Zdaniem Mojżesowicza, nie dość, że część rezerw stanowi zboże złej jakości,
to jeszcze jest go mniej niż być powinno. - Ktoś niesłusznie wziął dopłaty
za złe zboże, gdzieś ziarno wyparowało i nikt z instytucji kontrolnych tego nie
zauważył! - dodaje poseł. - To oznacza, że mamy do czynienia z
nieudacznikami albo ze złodziejami i mafią zbożową.
Nieoficjalnie
dowiedzieliśmy się, że z wąbrzeskiego oddziału firmy Elewarr (spółka w stu
procentach jest własnością Agencji Rynku Rolnego) zniknęło ponad 1800 ton
państwowego zboża.
Zwolniony na
zwolnieniu
- Zboża nie brakuje! - denerwuje się
Jan Jarzębowski, który przez wiele lat był prezesem elewatora w Wąbrzeźnie, a
jeszcze niedawno jednym z jego dyrektorów. - Wszystkiego nie wiem, jestem na
zwolnieniu lekarskim. I odsyła do Edwarda Demi, szefa poznańskiego
oddziału Agencji Rezerw Materiałowych. - Prowadzimy tam kontrolę i na razie
nic nie mogę na ten temat powiedzieć - stwierdza Demidowicz. Wyniki
kontroli - w połowie grudnia.
Jak to
się robi?
Przekręty na państwowym zbożu robi się tak: bez
wiedzy organu nadzorującego (kiedyś Agencji Rynku Rolnego, dziś Agencji Rezerw
Materiałowych) sprzedaje się ziarno wtedy, gdy ceny są wysokie, a odkupuje, gdy
ceny spadają. - Wiem, że brakowało zboża w oddziale wąbrzeskim -
przyznaje Zbigniew Izdebski , wiceprezes zarządu w spółce Elewarr. - Jak do tego
doszło? Nie wiemy. W trakcie przewożenia z magazynu w Radzyniu Chełmińskim do
głównego magazynu okazało się, że brakuje 399 ton. To było w sierpniu. Braki
uzupełniliśmy w ciągu czterech dni. Kilku pracowników zwolniliśmy. Dyrektor
także stracił stanowisko. Powiadomiliśmy policję i prokuraturę.
Prezes z
przeszłością
Zbigniew Izdebski do czerwca br. kierował
Agencją Rynku Rolnego. Zrezygnował z funkcji prezesa i został wiceprezesem w
spółce podległej agencji. Nieoficjalnie mówiło się, że powodem jego rezygnacji
było agencyjne zboże. - Agencja nie sprzedała do maja około trzystu
tysięcy ton zboża, choć powinna to zrobić, bo wtedy cena była bardzo wysoka
- twierdzi Mojzesowicz. - Izdebski nie zrobił tego, bo wiedział, że w
elewatorach jest ziarno gorszej jakości niż być powinno. Budżet państwa stracił
na tym około 60 milionów złotych, dlatego domagałem się jego odwołania. I proszę
- trafił do spółki Elewarr i znowu zajmuje się strategicznym dla państwa zbożem.
Skąd my to
znamy?
Ponad rok temu zginęło 36 tysięcy ton państwowej
pszenicy. Najwięcej zapasów zniknęło w elewatorach firmy Bonda i spółki, w
których poseł Ryszard Bonda był właścicielem lub współwłaścicielem. W maju 2003
roku ujawniono także braki w magazynach w Kłopocie pod Inowrocławiem i w Żninie.
Przekręty na zbożu robiono także w 2001 roku. Inspektorzy Wojewódzkiej Inspekcji
Skupu i Przetwórstwa Artykułów Rolnych w lipcu 2001 roku stwierdzili, że z
magazynów dwóch firm (na Pałukach i pod Włocławkiem) zniknęło po kilka tysięcy
ton państwowego żyta i mniejsze ilości pszenicy. Potem te same firmy
przechowywały rezerwy i zapasy operacyjne zbóż. Winni powstaniu afer najczęściej
tracą stanowiska, ale potem odnajdują się się na innych, równie intratnych
posadach. W minionym roku - po kolejnej aferze zbożowej - w Agencji Rynku
Rolnego stanowiska straciło dwóch wiceprezesów oraz dwóch dyrektorów oddziałów
terenowych w Szczecinie i w Poznaniu.
- Trudno, żeby prezesów
oskarżać o to, że gdzieś w małym magazynie zginęło zboże - broni się Izdebski. -
Takie rzeczy się zdarzają. Magazynier z został zwolniony
dyscyplinarnie. Dodaje, że zawsze istnieje taka obawa, iż z małego magazynu
zboże wyparuje. Dlatego, jeśli w głównym magazynie robi się pusto, to zboże z
rezerw natychmiast tam przewożą. Na wypadek.
- Nie może być tak, że
w trakcie kontroli NIK, przesypuje się zboże z silosu do silosu - uważa
Mojzesowicz. - Kiedy NIK przystąpiła do kontroli, zboża brakowało. I pewnie na
to liczyli krętacze, że kupując po żniwach tańsze zboże od rolników, uda się
braki uzupełnić. Sprawą powinna zająć się Agencja Bezpieczeństwa
Wewnętrznego!
Odtajniono tylko część wyników kontroli stanu
rezerw państwowych zbóż. Dziś NIK poda oficjalne informacje na ten temat.