Producenci wierzby i róży bezkolcowej, którzy uprawiają je na własne potrzeby, od tego roku będą mogli składać wnioski o dopłaty. Wydłuży się też lista dotowanych roślin.
- Umowy z przetwórcą były sztuczną barierą - twierdzi Jan Krzysztof Ardanowski, wiceminister rolnictwa. - Doszliśmy do wniosku, po postulatach Izb Rolniczych oraz Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, że należy zrezygnować z tego wymogu.
W zeszłym roku po raz pierwszy można było starać się o dofinansowanie uprawy roślin energetycznych. Środki na ten cel zostały przeznaczone z budżetu państwa. Producentom rolnym do każdego hektara przyznano 217,32 zł. Jednak w całym kraju ponad połowa z nich pieniędzy nie otrzyma. Powód? Nie dostarczyli na czas umów kontraktacyjnych. A to dlatego, że wykorzystują biomasę na własne potrzeby.
- Mamy swoje kotły, chcieliśmy w ten sposób ogrzewać pomieszczenia, a przy tym chronić też środowisko - mówi zdziwiony odmowną decyzją Jerzy Przybyszewski, rzecznik bydgoskiego KPEC-u. - Teraz znajdą się pieniądze dla takich beneficjentów - zapewnia wiceminister Ardanowski.
W Polsce coraz bardziej rośnie zainteresowanie biomasą, dlatego w tym roku wsparciem finansowym zostaną objęte nowe gatunki roślin. Do wierzby i róży bezkolcowej dołączą malwa pensylwańska i trawa słoniowa. - W następnych latach, w miarę potrzeb, lista dotowanych roślin wydłuży się.