Po kwiatach lipy, pokrzywie, przychodzi czas na czarny bez. Pod strzechami wiszą już pęki melisy i mięty, czekając na omłoty. Za miesiąc zaczną się zbiory głogu. W Polsce produkuje się co roku ok. 20 tys. ton suszu ziołowego. Ponad dwie trzecie ziół pochodzi ze specjalistycznych upraw, reszta rośnie w stanie dzikim.
Uprawą dziurawca, mięty, melisy i innych roślin przyprawowych i leczniczych zajmuje się, według szacunków, aż 20 tys. gospodarstw, a łączna powierzchnia upraw wynosi 35 tys. hektarów i jest największa w Europie. Wszystkie pozostałe kraje kontynentu sadzą zioła na 70 tys. ha. Tuż za nami są Francuzi, którzy pod uprawy przeznaczają 25 tys. ha oraz Hiszpanie z areałem o powierzchni 19 tys. ha. Liczącymi producentami są też Niemcy (6 tys. ha), Austriacy i Grecy (po 4 tys. ha).
Na południu Europy uprawiane są przede wszystkim zioła przyprawowe - bazylia, oregano i in., natomiast w Polsce dominują rośliny wykorzystywane w przemyśle farmaceutycznym i kosmetycznym.
- Rynek ziół rządzi się modami. W jednym roku jest duże zainteresowanie np. na zioła relaksujące, a w następnym sezonie rośnie popyt na rośliny poprawiające trawienie - mówi Stanisław Mrozikiewicz, dyrektor Instytutu Roślin i Przetworów Zielarskich.
Kilka lat temu ogromnym wzięciem cieszyła się aronia, potem był czas dziurawca i mięty. Poprzedni sezon należał do rumianku i lawendy.
- W tym roku popularna jest melisa. Za 1 kg można dostać 8 zł. Skupujemy każdą ilość od plantatorów, a to i tak wciąż mało, bo popyt na rynku jest znacznie większy niż podaż - mówi Marek Lewandowski z Kruszyna koło Włocławka, zajmujący się uprawą i skupem ziół.
Ale nie wszędzie płacą tak dobrze. Maria Chrzanowska, która od roku zajmuje się uprawą ziół, nie kryje rozczarowania cenami.
- Zasiałam melisę i miętę, bo wiosną zapewniano nas, że zapotrzebowanie na te dwa zioła będzie w tym sezonie bardzo duże. Teraz okazuje się, że melisa kosztuje trzy razy mniej niż przed rokiem, a mięty nikt nie chce brać - mówi Maria Chrzanowska z okolic Chojnika, która na 46 arach uprawia melisę, a miętę na 30 arach.
Kiedy zakładała uprawę (stanowi ona dodatek do 20-ha gospodarstwa prowadzonego wraz z mężem), w punkcie skupu obiecywano jej 12 zł za kilogram suszu. Teraz płacą po 4 zł. Mięta miała być po 6 zł za kilogram, a jest po 4 zł i jeszcze nie ma chętnego, który by ją kupił.
- Z ziół można się utrzymać - zapewnia Barbara Burnat, również okolic Chojnika, która wspólnie z mężem od lat prowadzi specjalistyczne gospodarstwo zielarskie.
Na dwóch hektarach uprawiają melisę, miętę oraz malwę czarną. To jak na polskie warunki całkiem sporo, bo powierzchnia większości gospodarstw zielarskich nie przekracza nawet pół hektara, chociaż, dodajmy, są też takie, które sadzą zioła na sześciu i więcej hektarach. Średni plon z hektara oblicza się na 400 kg do 2 ton, a przychód na 6-9 tys. zł.
W całym kraju plantatorzy zbierają rocznie od 17 do 20 tys. ton suszu. Do tego trzeba jeszcze doliczyć zioła rosnące na dziko, przynoszone do punktów skupu przez zbieraczy. Szacuje się, że ze zbieractwa pochodzi od 3 do 5 tys. ton suszu. 85 proc. produkcji przerabia krajowy przemysł, reszta trafia na eksport.
- Oczywiście zioła muszą pochodzić z czystych ekologicznie terenów. Normy jakościowe są w tym względzie bardzo surowe. Dopiero wtedy mogą być wykorzystywane do produkcji lekarstw, kosmetyków oraz przypraw. Dużą popularnością cieszą się też herbatki i nalewki ziołowe - mówi Zbigniew Nawrocki z Krakowskich Zakładów Zielarskich Herbapol w Krakowie SA.
Ile można dostać w skupie za kilogram:
Kwiatu lipy - 10 zł
Malwy czarnej - 8 zł
Korzenia pokrzywy - 4 zł
Rumianku - 2,5 zł
Liści podbiału - 2,5 zł
Ziela skrzypu - 2 zł
Ziela piołunu - 2 zł
Ziela pokrzywy - 1,5 zł
Liści brzozy - 1,5 zł
Na kilogram suszu potrzeba 6-7 kg świeżych ziół