Ognisko śmiertelnej choroby jabłoni i gruszy – zarazy ogniowej, odkryto w Henrykowie na Dolnym Śląsku.
Zarażone drzewa trzeba było natychmiast ściąć i spalić. To jedyna metoda walki z tą chorobą. Gdyby zaatakowała sady, nie byłoby dla nich ratunku. Bezwzględnej walki z zarazą ogniową domaga się od nas Unia Europejska...
Zaraza ogniowa pali liście i owoce roślin z rodziny różowatych. Zagraża jabłoniom, gruszom, głogom i dzikim różom. Chorobę roznosi wiatr, deszcz i ptaki. Znalezione w Henrykowie ognisko zarazy to kilka starych głogów. Zostały w całości zniszczone i spalone. Pech chciał, że były to stuletnie piękne okazy. Henrykowianie są rozżaleni. Choć stare drzewa to wielka rzadkość, Inspekcja Ochrony Roślin musiała zareagować brutalnie, priorytetem jest bowiem ochrona sadów owocowych.