Optymistyczne dane GUS dotyczące zbioru warzyw mogą się nie sprawdzić To nie klęska, ale nie liczmy na obfitość dobrych, tanich warzyw. Nie uda nam się też zwiększyć warzywnego eksportu. Sytuację mogłaby jeszcze poprawić szybka i radykalna zmiana pogody.
Na razie prognozy GUS brzmią optymistyczne - warzyw w tym roku rolnicy
powinni zebrać o 2,4 proc. więcej niż rok temu, czyli ok. 4 mln ton. GUS
przyznaje jednak, że te udane zbiory to zasługa zwiększenia przez rolników
powierzchni pól pod warzywami, bo plony, czyli to co daje każda roślina, będą
mniejsze niż przed rokiem. Po ostatnich dwóch dobrych latach, kiedy ceny skupu
warzyw znacznie przekraczały koszty produkcji, wielu rolników tej wiosny zamiast
pszenicy wysiało marchewkę, pory czy buraki.
W rezultacie, według
GUS, powierzchnia pól warzywnych zwiększyła się o 10,3 proc. w porównaniu z
rokiem ubiegłym. Franciszek Adamicki z Instytutu Warzywnictwa w Skierniewicach
do tych danych podchodzi z dużą rezerwą, ale też jest przekonany, że rolnicy
posiali warzyw więcej niż zwykle, gdyż na wiosnę wykupili niemal wszystkie
nasiona, jakie sklepy miały na siew. To powinno przełożyć się na znacznie
większe zbiory i odpowiednio niższe ceny. Powinno, ale się raczej nie
przełoży.
Od początku w tym roku rolnikom się nie wiodło. Najpierw
zima nie chciała odejść, więc siali warzywa z dwutygodniowym opóźnieniem, potem
w niektórych rejonach już było sucho, więc nasiona kiełkowały kiepsko i
nieregularnie, a reszty dopełniła trwająca od kilku tygodni susza. Wiadomo, że
plony będą znacznie gorsze od ubiegłorocznych. Na ostateczny wynik jeszcze za
wcześnie, bo pogoda czyli dalsza susza może jeszcze wiele zmienić dla większości
roślin. Jeśli teraz się lekko ochłodzi i dużo popada, to zbiory kapusty,
kalafiorów, marchwi czy buraków ćwikłowych mogą być wyższe, niż przewiduje GUS.
Ale, niestety prognozy meteorologów nie są pomyślne dla warzywników –
zbiory mogą więc być niższe.
Na pewno zaś nie ma co liczyć na
eksport naszych warzywnych nadwyżek, co sugerowały niektóre gazety. Przede
wszystkim dlatego, że chociaż susza dotknęła też kraje Unii, to wcale nie
bardziej niż u nas. W Polsce tylko ok. 2 proc. upraw jest nawadnianych, w Unii
ok. 30 proc.
Do tego nasze warzywa będą z powodu suszy gorszej
jakości – przed wszystkim drobniejsze. Nie tylko więc nie zdobędziemy
nowych rynków, ale eksport może być nawet niższy niż dotychczas. Głównie z
powodu cebuli, naszego podstawowego towaru eksportowego. Polska jest trzecim w
Europie po Niemczech i Holandii producentem cebuli – rocznie sprzedajemy do
Belgii, Niemiec, Rosji ok. 120 tys ton., czyli 20 proc. zbiorów. Ale ta cebula
musi mieć przynajmniej 6 centymetrów średnicy. W tym roku to się nie uda, bo
cebula jeszcze nie wyrosła, a już zakończyła swój wzrost.
Przy
temperaturze ponad 30 stopni, nie pomaga nawet nawadnianie, szczypior się już
załamał, a to znaczy, że za dwa tygodnie będziemy cebulę zbierać. To nie będzie
cebula, a cebulka, sprzedam ją za grosze – mówi Wojciech Sowa spod
Zakroczymia, cebulowego zagłębia.
Na razie cebula na giełdach
rolnych jest tańsza niż przed rokiem, jak zresztą większość warzyw – z tym,
że mamy właśnie okres dużej podaży, a do tego swoje zrobiła fama o udanych
tegorocznych zbiorach warzyw.
Zdaniem dyr. Adamickiego to się
szybko skończy - dobrej, dużej cebuli będzie mało i wkrótce za taką trzeba
będzie zapłacić więcej niż w zeszłym roku. To samo może zresztą dotyczyć
większości warzyw – będzie ich co prawda sporo, ale drobniejsze, zaś te
dorodne będą po prostu droższe.
Potwierdzają to obserwacje na
największym naszym rynku rolnym – giełdzie w podwarszawskich Broniszach.
Podaż warzyw jest ogromna, a ceny niskie. Ale wiele produktów nie podoba się
kupującym i w rezultacie ląduje na śmietniku. Prawdziwe załamanie dotyczy
ogórków i pomidorów – jest ich w bród, ale nie za ładne. Przy tak wysokiej
temperaturze, jaka panuje w kraju, ogórki rosną często krzywe, pękate, nie
nadają się na przetwory, a pomidory są drobne.
Wczoraj na giełdzie
rolnicy nie byli w stanie sprzedać tych brzydszych ogórków nawet po 20 gr za
kilogram, ale to już końcówka – rośliny więdną i wkrótce, przed czasem,
zakończy się ich okres wegetacji i niskie ceny.
O tym jak kiepskie
są tegoroczne warzywa najlepiej pokazuje przykład kapusty. Rolnicy obsadzili nią
aż o 14 proc. więcej pól, ale przewidywane przez GUS zbiory będą tylko o 1 proc.
większe niż w 2002 r. Kalafiorów zasadzili o 3,7 proc. więcej, ale mają zebrać
tyle samo co rok temu. Na razie ceny wszystkich warzyw z wyjątkiem czosnku są
niższe niż przed rokiem, czasem nawet o połowę. Najbardziej w porównaniu z
rokiem ubiegłym, potaniały kalafiory - można je kupić nawet za 60 gr za sztukę,
podczas gdy o tej samej porze rok temu najtańsze kosztowały 1,5 zł, a dochodziły
nawet do 3 zł za sztukę.
Jeśli upały i susza potrwają jeszcze
trochę, to z całą pewnością można założyć, że ceny pójdą w górę i będą wyższe
niż przed rokiem. To będzie dobry rok, ale tylko dla tych warzywników, których
ominęła największa susza, na przykład na lubelszczyźnie – przewiduje
Franciszek Adamicki.