Do parametrów ziarna nie można mieć w tym roku zastrzeżeń – tylko cena jest nie do zaakceptowania – mówią przetwórcy. Firmy, które nie przystąpiły do skupu interwencyjnego, za pszenicę na wolnym rynku muszą zapłacić ponad 500 zł za tonę.
Do tego dochodzi własny transport i płatność gotówką. Rolnicy przetrzymują
ziarno licząc na wyższą cenę, albo co równie prawdopodobne wcale nie mają
zapasów zboża a to co zostało im po żniwach przeznaczają na
paszę.
W tej sytuacji nie było innego wyjścia jak tylko podnieść
ceny mąki – mówią młynarze. Podwyżki nie są na razie duże – od 1 do 5 groszy za
kilogram. Ich zdaniem nie załatwi to jeszcze sprawy, bo jeśli pszenica będzie
nadal drożeć konieczne będą następne, a w ślad za tym pójdą i ceny pieczywa. U
nas i tak chleb jest tani – komentują młynarze i piekarze. Na razie część małych
młynów z braku surowca zupełnie wstrzymało przemiał, lub przerzuciło się tylko
na mąkę żytnią. Czy zboża na rynku zabraknie czy nie, być może sytuacja wyjaśni
się po zakończeniu skupu interwencyjnego. Na razie firmy mają jeszcze
niewykorzystane limity na wrzesień i październik. Ale szanse na to, aby kupiły
tyle ile zaplanowały są małe.
Od wielu lat nie było takiej sytuacji
aby tuż po żniwach w kolejce po otręby trzeb było czekać nawet półtora miesiąca.
Pakowane w 25–kilogramowe worki kosztują do 560 zł za tonę. Podobne ceny
mąki jak teraz mieliśmy już w maju. Ale teraz zboże jest jeszcze droższe –
mówią młynarze.