Amerykański koncern Cargill oskarżył polski rząd, że naraził go na wielomilionowe straty. Ministrowie nie wiedzą co z tym fantem zrobić. Sprawę przejął Jerzy Hausner, minister gospodarki, pracy i polityki społecznej.
Amerykańska firma, której jedyna polska fabryka znajduje się w Bielanach
Wrocławskich oskarża Polskę, że niekorzystnie dla niej wynegocjowała limity
produkcji izoglukozy. Zaczną one obowiązywać po naszym wejściu do Unii
Europejskiej. To będzie kosztować przedsiębiorstwo 130 milionów dolarów. Firma
chce, by sprawą zajął się międzynarodowy sąd arbitrażowy. O konflikcie
napisaliśmy jako pierwsi miesiąc temu. Do dzisiaj nie ma jednak konkretnego
stanowiska rządu w tej sprawie. Nie wiadomo, czy Rada Ministrów będzie dążyła do
polubownego rozwiązania sporu, czy zdecyduje się na postępowanie
arbitrażowe.
Cargill jest największym odbiorcą pszenicy od rolników z
Dolnego Śląska i Opolszczyzny. Do zeszłego roku skupował 300 ton ziarna rocznie.
Wytwarza z niej izoglukozę - słodzik dodawany do napojów i dżemów. Jedyna polska
fabryka koncernu znajduje się w Bielanach Wrocławskich. Jej budowa kosztowała
ponad 90 milionów dolarów. Dziś zatrudnia prawie 140 osób.
Produkcja
izoglukozy pod Wrocławiem podratowała więc sytuację dolnośląskich rolników. Ale
tylko do czasu. Problemy zaczęły pojawiać się w zeszłym roku. Wynik negocjacji
polskiego rządu z Unią Europejską, które dotyczyły także limitów produkcji
izoglukozy w Polsce, nie okazał się korzystny dla Cargilla. Ustalono, że Polska
będzie mogła wytwarzać tylko 27 tysięcy ton tego słodzika rocznie. Tymczasem
zapotrzebowanie na izoglukozę sięga 120 tysięcy ton.
Na taki wynik negocjacji z Unią Cargill zareagował ostro. Już w lutym w piśmie przekazanym do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów poinformował o istnieniu sporu inwestycyjnego z Polską. Napisano w nim, że przyznane limity są niższe od zdolności produkcyjnych firmy o 57,8 tys. ton co - zdaniem firmy - jest równoznaczne z wywłaszczeniem. Skutki finansowe mają być ogromne. Cargill szacuje, że straci 130 milionów dolarów.
Koncern chce teraz doprowadzić do rozstrzygnięcia sporu w drodze arbitrażu. Pozwalają je na to przepisy traktatu o stosunkach handlowych i gospodarczych zawartego miedzy Polską a USA. Jak zareaguje nasze państwo? Sprawa po raz pierwszy trafiła pod obrady rządu miesiąc temu. Wówczas zaproponowano powołanie zespołu międzyresortowego, w skład którego weszli przedstawiciele Ministerstwa Gospodarki Pracy i Polityki Społecznej, Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi i Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Ten jednak nie przedstawił konkretnych rozwiązań. Rada Ministrów zadecydowała wczoraj, że sprawą zajmie się grupa ministrów gospodarki i rolnictwa pod przewodnictwem Jerzego Hausnera – powiedział "Słowu" Michał Tober, rzecznik rządu.