Ciepły początek października sprzyja grzybobraniom. Amatorzy zbierania grzybów w lasach nie wracają do domów z pustymi koszykami. Sporadycznie znajdują jeszcze prawdziwki, częściej kozaki i maślaki, w większych ilościach występują natomiast podgrzybki, rydze, kurki. Pojawiły się też jesienne gąski i opieńki miodowe.
Tarnowscy zbieracze grzybów penetrują często leśne tereny na Pogórzu Ciężkowicko-Rożnowskim, Powiślu Dąbrowskim, w okolicach Radłowa, Pogórskiej Woli. Wyprawiają się też dalej w lasy kieleckie, mieleckie, czy sądeckie. Pan Adam, który od lata odwiedza z upodobaniem mieleckie okolice, wygrzebuje teraz z piaszczystej ziemi szare i żółte gąski. W ciągu paru godzin potrafi zebrać nawet kilkaset grzybków ukrywających swe główki pod powierzchnią ziemi.
"To duża przyjemność i sprawdzian dla oka, wypatrzeć ukrytą gąskę nie jest łatwo. A poza tym to smaczny grzybek, w postaci duszonej i marynacie, choć roboty przy nim dużo..." - przyznaje.
Nadchodzą chłodne jesienne dni, prognozy pogody straszą przymrozkami, które grzyby źle znoszą. Tak więc nie ma co zwlekać z wyprawą do lasu. Mniej wytrwali i leniwi mogą odwiedzić tarnowski Burek, gdzie handlarze sprzedają jedne z ostatnich(?) w tegorocznym sezonie grzyby. Za kilkudziesięciodekowe pudełko rydzów żadają ok. 8 złotych, a kozaków ponad 10 złotych. Nieco tańsze są maślaki, ale i zainteresowanie nimi jest mniejsze. Także pojedyncze kanie (po parę złotych sztuka) nie znajdują nabywców. Tymczasem znawcy wiedzą, że ich kapelusze, smażone jak kotlety, smakują wybornie.