Plantatorzy liczyli, że zbiorą po 3 tony liści z hektara. Adam Dawid zarobiłby 30 tys. zł, Tadeusz Swobodzian – 23 tys., Helena Szczotarska – z 10 tys. Grad zniszczył plantacje, rolnicy mają kredyt do spłacenia. Teraz liczą na odszkodowanie.
Dziś komisja drugi raz w tym roku pójdzie na pola Wiolety Śpiewak. Pierwszy raz komisja stwierdziła, że z powodu suszy wiosennej rolniczka straciła prawie 7 hektarów rzepaku i zbóż. Dziś komisja potwierdzi, że W. Śpiewak nie zbierze ani kilograma tytoniu, bo grad zniszczył plantację.
Dobry zarobek
Zasadziłam hektar tytoniu. Liczyłam, że dostanę z 10 tys. zł. Pieniędzy starczyłoby dla nas i na podatek – mówi Helena Szczotarska. Lucyna Bal posadziła tylko 70 arów tytoniu. T. Swobodzian miał 1,4 ha. A. Dawid posadził aż 2 ha tytoniu. Liczył, że zbierze co najmniej 6 ton liści. W Bielawach 33 gospodarzy uprawia tytoń na blisko 60 hektarach. Nie ma drugiej takiej wsi w woj. lubuskim.
Bożena Majewska z Urzędu Gminy w Siedlisku potwierdza, że Bielawy w pow. nowosolskim słyną z uprawy tytoniu. Dlaczego w innych wioskach rolnicy obsiewają pola rzepakiem, pszenicą, jęczmieniem, a nie tytoniem? Genowefa Szczęsna z Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Kalsku uważa, że to sprawa gleby i mikroklimatu. A. Dawid uważa, że ziemia owszem jest akuratna, ale i tradycja. Odkąd pamiętam, tu zawsze rósł tytoń. I zawsze się udawał. To była najpewniejsza roślina – mówi T. Swobodzian. Ale narobić się przy nim trzeba – dodaje L. Bal.
W marcu rolnicy sieją nasiona tytoniu w inspektach, w maju przenoszą sadzonki na pola. Pięć razy trzeba robić opryski, żadnej mechanizacji, bo liście zbiera się ręcznie. Ale jak jest dobry rok, to i nieźle można zarobić – mówi A. Dawid..
Ludzie stracili
21 lipca plantatorzy zaczęli zbierać liście z najniższych części roślin, tzw. podspadaki. Potem mieli zbierać liście środkowe, podwierzchołkowe i wierzchołkowe. Zajęcie aż do października. Następnego dnia koło godz. 18.00 zerwał się wiatr. – Nawałnica szła przez las. Grad, jakiego mieszkańcy nigdy nie widzieli, przedziurawił wszystkie liście na plantacjach tytoniu – mówi sołtys Lidia Pietras.
Tyle pieniędzy wydałam na nasiona, opryski, nawozy, a ile roboty i
wszystko na nic – lamentuje L. Bal. Sam nieużytek. Philip Morris
nie kupi tego nawet w siódmej klasie – domyśla się A. Dawid. –
Jedna dziura w liściu dyskwalifikuje plon.
Każdego roku przy zbiorze
liści pracuje prawa cała wieś. Najbardziej cieszą się bezrobotni. Każdy liść
trzeba nawlec na drut i wysuszyć w szopie. W zeszłym roku firma Philip Morris
płaciła w zależności od klasy - 2,75-7 zł za kg suchych liści. Państwo dopłacało
po 2,60 zł do każdego kilograma.
W tym roku według umowy miało być 5,20 w pierwszej klasie - mówi T. Swobodzian i szybko liczy, ile stracił: – Jakby wszystko poszło w pierwszej klasie to dostałbym jakieś 23 tys. zł.
Straty na polach
Z powodu przymrozków wymarzł rzepak i zboża ozime w 501 gospodarstwach
rolnych woj. lubuskiego. Komisje oceniły, że rolnicy ponieśli straty sięgające
14 mln zł.
Nieoficjalnie wiadomo, że wiosenna susza objęła 5,5 tys.
gospodarstw w 77 lubuskich gminach. Straty rolników wynoszą 101 mln zł.
Gradobicie 22 lipca zniszczyło uprawy w gminach Nowa Sól, Otyń,
Siedlisko, Sława i Zielona Góra.
Żal każdego
grosza
Dlaczego uprawy nie były ubezpieczone? A. Dawid mówi, że
w poprzednich latach Philip Morris zawsze ubezpieczał plantacje. W tym roku
kazali, żebyśmy sami zapłacili składkę – mówi L. Bal. – Jak
ludzie biedni to żal każdego grosza – dodaje H. Szczotarska.
Źle wyszło – kwituje S. Swobodzian. – Chyba, że komisja przyzna odszkodowanie.
Wczoraj wójt zwołał zebranie plantatorów. Dziś komisja wojewody rozpocznie szacowanie szkód. Gdy protokół będzie gotowy, wojewoda napisze wniosek do ministra.
Ludzie w Bielawach liczą na odszkodowanie. Wanda Cichowska z urzędu wojewódzkiego mówi, że ci rolnicy, którzy ponieśli straty z powodu wiosennych przymrozków mogą wziąć kredyt z odsetkami nie przekraczającymi 2 proc.
Po co mi kolejny kredyt, jak już mam jeden mam: na nasiona i nawozy? – pyta A. Dawid.