– Prawie miesiąc temu zaczęła się wojna cenowa między producentami papierosów. Posłowie i eksperci boją się, że najbardziej poszkodowany będzie... budżet. Jego straty mogą być istotne dla bezpieczeństwa państwa - napisała w liście do premiera była wiceminister finansów Irena Ożóg.
Wojnę cenową wywołało pojawienie się na polskim rynku nowego gracza - brytyjskiej firmy Gallaher. Anglicy kupili spółkę Merkury i na początku października weszli na rynek z dwiema nowymi markami papierosów kingsize po blisko 3,60 zł za paczkę (LD i Saint George). Konkurenci nie pozostali dłużni - ceny papierosów z tzw. niższej półki zaczęły spadać na łeb, na szyję. Philip Morris obniżył cenę fajrantów o 50 gr, Scandinavian Tobacco - gromów, męskich i waletów. W ich ślady poszły inne firmy.
Z obniżek ucieszą się zapewne klienci, ale spadek cen może oznaczać mniejsze wpływy do budżetu. Papierosy obłożone są akcyzą, która w tym roku ma przynieść państwu 8,2 mld zł.
Na domiar złego Sejm pracuje teraz nad rządowym pomysłem zmian w akcyzie, który - jak twierdzi była wiceminister finansów Irena Ożóg - grozi poważnym ubytkiem wpływów z akcyzy papierosowej.
Na wojnach cenowych budżet bowiem na pewno straci. Taka sytuacja już raz miała miejsce w 2000 r. - zdaniem Ireny Ożóg ministerstwo źle wówczas "ustawiło" wysokość akcyzy na papierosy i do budżetu wpłynęło o blisko miliard złotych mniej, niż zakładano. Żeby chronić dochody państwa, powinno się wprowadzić minimalna stawkę akcyzy na paczkę papierosów. Określałby ją minister na podstawie jasnych ustawowych wytycznych.
Irena Ożóg oblicza, że jeśli chce się utrzymać dochody z akcyzy, stawka powinna w przyszłym roku wynosić ok. 3,80 zł za paczkę i później co rok się zwiększać. Oznacza to, że cena tańszych papierosów musiałaby wzrosnąć.
Gdzie dwóch się bije
A to ma kapitalne znaczenie. Sejmowa podkomisja kończy właśnie prace nad nowym rządowym projektem ustawy o akcyzie. Ustawa ma wejść w życie 1 maja 2004 r. w chwili naszego wejścia do UE. W decydującą fazę wchodzi batalia o akcyzę, jaką toczą ze sobą producenci papierosów. Przy czym mniej istotna jest wysokość podatku, a bardziej - jego konstrukcja.
Po obu stronach występują polskie spółki światowych potentatów - z jednej strony Philip Morris (Marlboro) i British American Tobacco (Lucky Strike i Sobieskie, Mewa i Albatros), z drugiej - hiszpański Altadis (Ekstra Mocne, Popularne i Spike), Scandinavian Tobacco i Reemtsma (Mocne). Dołączył do nich jedyny niesprywatyzowany dotąd producent papierosów - Zakłady Tytoniowe w Lublinie.
Dlaczego konstrukcja podatku jest taka ważna? Od 2000 r. akcyzę na papierosy oblicza się u nas (podobnie jak w Unii Europejskiej) na dwa sposoby - kwotowo i procentowo. Stawka kwotowa wynosi 57 zł za 1 tys. sztuk papierosów, procentowa - 25 proc. wartości sprzedaży. Procentowa jest zapisana w ustawie i "nieruchoma", kwotową ustala minister finansów w rozporządzeniu. Żeby obliczyć kwotę, którą producent odprowadza do budżetu, trzeba obie dodać. Po przeprowadzeniu tej operacji okazuje się, że blisko połowa ceny paczki papierosów to podatek.
Producentom droższych papierosów zależy na tym, aby stawka kwotowa była jak najwyższa, a procentowa - jak najniższa. Altadis, Reemtsma i pozostałe firmy specjalizujące się w tańszych markach chcą czegoś wręcz przeciwnego. Obie grupy nie zdołały dojść do porozumienia i spór będą musiały rozstrzygnąć posłowie. Jeśli zgodzą się na rozwiązanie proponowane w rządowym projekcie ustawy o akcyzie, to najsilniejszym graczem na rynku zostanie... Ministerstwo Finansów. Projekt ustawy mówi wprost, że minister finansów ma "brać pod uwagę sytuację poszczególnych podmiotów".
Po co resortowi ta wszechwładza? Akcyzę na papierosy musimy stopniowo podwyższać, bo tego wymagają przepisy unijne. Wprawdzie wynegocjowaliśmy okres przejściowy, ale do 2009 r. akcyza dojdzie do poziomu 64 euro za 1 tys. sztuk papierosów, czyli ok. 5,5 zł za paczkę. Fiskus boi się, że wraz ze wzrostem cen będzie rósł przemyt, i chce mieć prawo do manipulowania konstrukcją akcyzy właśnie po to, żeby odpowiednio reagować na to, co się dzieje na rynku.
Korupcja się kłania
Specjaliści kręcą na to nosem. Była wiceminister finansów Irena Ożóg, która jest ekspertem sejmowej komisji finansów, wysłała w tej sprawie list do premiera Leszka Millera, marszałka Sejmu Marka Borowskiego i ministra finansów Andrzeja Raczki. Zastrzegając, że nie jest związana z żadną z firm tytoniowych, domaga się zmiany projektu ustawy o akcyzie. - Rządowy projekt jest korupcjogenny, niekonstytucyjny - tłumaczy.
Korupcjogenny - bo minister finansów co roku będzie rozstrzygał o opodatkowaniu papierosów "bez jasnych kryteriów i w istocie w dowolny sposób". Będzie więc narażony na ogromne naciski firm tytoniowych.
Jaka jest na to recepta? Irena Ożóg twierdzi, że minister powinien obniżać obie stawki akcyzy - kwotową i procentową - proporcjonalnie, tak aby zachowana została określona w ustawie relacja pomiędzy nimi. Ministerstwo Finansów straciłoby więc swoją wszechwładzę.
Na ostatnim posiedzeniu sejmowej podkomisji, która kończy prace nad projektem, Irenę Ożóg poparli inni eksperci. - Jeżeli te przepisy wejdą w życie, o rynku tytoniowym będzie decydować pięć osób: minister finansów, wiceminister, dyrektor departamentu, jego zastępca i naczelnik wydziału - mówił Adam Wesołowski z kancelarii Altheimer & Grey, były dyrektor departamentu w resorcie finansów. - To nie tak - próbował bronić ministerialnych pomysłów Wojciech Bronicki z resortu. - Rzeczywiście, jest jeszcze referent - podsumował Wesołowski.
Z zarzutami b. wiceminister zgodził się przewodniczący podkomisji Wiesław Kaczmarek (SLD). - Skoro moja partia wprowadza strategię antykorupcyjną, to nie może się zgadzać na takie przepisy - tłumaczy.
Według Ireny Ożóg projekt jest też niekonstytucyjny - bo Trybunał Konstytucyjny w 1998 r. uznał, że minister finansów może wprawdzie obniżać stawkę akcyzy w rozporządzeniu, ale sędziowie uznali, że "do uregulowania w drodze rozporządzenia mogą zostać przekazane wyłącznie sprawy nie mające istotnego znaczenia dla konstrukcji danego podatku". Tutaj oczywiście konstrukcja - czyli relacja pomiędzy stawką kwotową a procentową - jest kluczowa.
Co na to firmy tytoniowe? W przesłanych "Gazecie" stanowiskach obie zwalczające się grupy piszą, że zgadzają się na wprowadzenie minimalnej akcyzy. I to jedyne pole kompromisu. Philip Morris i BAT chcą utrzymania na obecnym poziomie stawki procentowej, zdaniem pozostałych producentów kwotowa i procentowa stawka akcyzy powinna być obniżana proporcjonalnie.