Fiaskiem zakończyły się środowe rozmowy na temat cen skupu wiśni. Zakłady zaproponowały ceny od 80 groszy do złotówki za kilogram towaru najwyższej jakości. Producenci odrzucili tą propozycję i zapowiedziały kontynuowanie protestu. Z kolei rząd – podejrzewając zmowę cenowa - chce, aby zakłady przetwórcze zostały skontrolowane przez urząd antymonopolowy.
Ceny skupu od 80 groszy do złotówki na rampie w zakładzie przetwórczym oznaczają, że w punktach skupu sadownicy otrzymywaliby odpowiednio od 60 do 80 groszy za kilogram wiśni.
Koszty produkcji są szacowane na jeden złoty 79 groszy i takiej ceny żądają sadownicy. Ponieważ wczorajsze rozmowy w Grójcu między producentami owoców, a ich przetwórcami, nie przyniosły efektów kontynuowana będzie akcja protestacyjna polegająca na niedostarczaniu owoców do punktu skupu.
Tymczasem przetwórcy twierdzą, że powody niskich cen są czysto rynkowe i wynikają ze światowej nadprodukcji wiśni oraz dużych zeszłorocznych zapasów zagęszczonego soku wiśniowego.
W te tłumaczenia nie dowierza resort rolnictwa, który zwrócił się do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z wnioskiem o zbadanie czy zachowania rynkowe przedsiębiorców prowadzących skup wiśni nie naruszają zasad konkurencji.
Ale to nie jedyne konsekwencje jakie wobec zakładów przetwórczych chce wyciągnąć minister rolnictwa. Marek Sawicki zapowiedział, że ograniczy dostępność unijnych funduszy dla przedsiębiorców, którzy nie przestrzegają umów kontraktacyjnych z rolnikami oraz zaniżają ceny skupu.