Szacuje się, że z upraw wikliny, z jej przetwórstwa, wyplatania i handlu gotowymi wyrobami w rejonie Rudnika i sąsiednich gminach żyje prawie 20 tys. osób, m.in. rodzina Eugeniusza Sawy ze Stróży.
Niestety, w ostatnich latach jego 5-hektarowa plantacja dawała coraz mniejsze zyski. "Od 1997 roku ceny wikliny idą w dół, a herbicydy i pestycydy w górę. Nie ma maszyn do uprawy wikliny. I uprawa staje się nieopłacalna" - uważa rolnik ze Stróży Eugeniusz Sawa.
Teraz plantatorzy wikliny dostaną unijne dopłaty w wysokości 50 euro do każdego hektara. Związane z tym formalności ograniczono do minimum. "Wystarczy, że powie, że uprawia wiklinę, że narysuje na tej swojej mapce, że tu jest wiklina i to wystarczy" - informuje burmistrz Rudnika Waldemar Grochowski.
A to nie koniec dobrych informacji dla wikliniarzy. Plantatorom udało się wywalczyć obniżenie podatku VAT na wyroby wikliniarskie z 22 do 7%."Czyli koszyki będą tańsze o około 20%, czyli same dobre wiadomości" - uważa prezes Korporacji Wikliniarzy z Rudnika Antoni Wnuk.
W samą porę, bo koszyki i inne wyroby wikliniarskie coraz trudniej sprzedawać zarówno w Polsce, jak i zagranicą.