Ceny zbóż na polskim rynku w najbliższych tygodniach raczej nie obniżą się, mogą natomiast ustabilizować się na dość wysokim poziomie. Po 1 maja ceny zbóż w Polsce nie powinny wzrastać - uważa ekspert z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej Michał Kisiel.
Zdaniem Kisiela w ciągu pozostałych miesięcy sezonu 2003/2004 powinno dojść w obrotach międzynarodowych do spadku cen. Już można zaobserwować zniżkowe ruchy cen pszenicy i jęczmienia na rynku amerykańskim i unijnym. Stwarza to szansę na wzrost importu ziarna do Polski i stabilizację cen na rynku krajowym.
"Sezon 2003/2004 różni się od dotychczasowych. Od początku sezonu mamy do czynienia ze wzrostem cen zbóż - pszenicy i żyta. W okresie od października 2003 do stycznia 2004, według GUS, pszenica zdrożała o 54 proc., a żyta - o 47 proc. W styczniu pszenica kosztowała ok. 670 zł za tonę, a żyto - ok. 510 zł/t" - powiedział Kisiel.
Nowym zjawiskiem jest to, że ceny płacone w skupie rosną szybciej niż na targowiskach, a obroty giełdowe są minimalne - zaznaczył.
"Wzrost cen dla ekspertów nie stanowi zaskoczenia. Instytut przewidywał w analizach zasadnicze zmiany popytowo-podażowe i wzrost cen zbóż w tym roku. Ceny rynkowe nie osiągnęły jeszcze górnego pułapu" - podkreślił Kisiel. Przyczyną jest drastyczny spadek zasobów zbóż. Produkcja zbóż spadła o 13 proc., a zapasy o 32 procent. W wielkościach absolutnych spadek zbiorów wyniósł 3,5 mln ton (z 26,8 do 23,3 mln ton), zaś zapasów o 1,2 mln ton. Regres z zasobach zbóż wyniósł 4,7 mln ton - wyjaśnił ekspert.
W opinii Kisiela, do końca sezonu będzie spadkowa tendencja zapotrzebowania na zboża. Spadek zużycia zbóż będzie mniejszy od spadku zasobów. Spadek popytu na pasze związany jest głównie ze zmniejszaniem się pogłowia trzody chlewnej.
Niedobory w produkcji i w bilansie zbóż, IERiGŻ szacuje na 3,5 mln ton, podczas gdy stan zapasów zapewnia pokrycie w wysokości 2,5 mln ton. Oznacza to, że import na bieżące pokrycie potrzeb powinien wynieść ok. 1 mln ton, natomiast co najmniej 1,5 razy więcej na utrzymanie zapasów końcowych na minimalnym poziomie.
Kisiel zauważył, że Polska jest stałym importerem zbóż. W poprzednich latach, gdy wzrastał popyt i ceny były one łatwo "zbijane" importem. Ceny na krajowym rynku były wyższe niż na rynkach europejskich czy amerykańskim.
W tym sezonie jest zupełnie inna sytuacja. W 2003 roku nastąpiło głębokie załamanie zbiorów w Europie, zarówno w krajach Unii Europejskie jak i w Europie Południowo-Wschodniej, a zwłaszcza na Ukrainie i w Rosji. Spadek zbiorów spowodował gwałtowny wzrost cen na rynkach europejskich - dodał.
Ceny pszenicy pod koniec 2003 r. w Europie przekraczały 160-165 euro za tonę, w USA - ceny pszenicy twardej osiągnęły poziom 172 dol/t. Import jest więc nieopłacalny z powodu bardzo wysokiego kursu zł/euro, a z USA - z powodu znacznego wzrostu kosztów frachtu. Do niedawna koszt transportu pszenicy wynosił 9 dol/t, ostatnio cena wzrosła do 31 dol/tonę. Oznacza to, że amerykańska pszenica kosztuje łącznie ponad 200 dolarów, co daje cenę w Polsce 800 zł za tonę - wytłumaczył Kisiel.
W jego opinii, pewne nadzieje na ustabilizowanie się krajowych cen ziarna budzi perspektywa obniżki cen zbóż na rynkach światowych. A także możliwość opodatkowania nadmiernych zapasów (po wejściu do Unii), co powinno skłonić firmy handlowe do sprzedaży skupionego uprzednio zboża na rynku krajowym.