"Czarna rozpacz" - tak krótko można określić to, co dzieje się na rynku czarnej porzeczki. Punkty skupu płacą za kilogram owoców... 35 gr. Za taką cenę w ogóle nie opłaca się wychodzić w pole. Głośno narzekają plantatorzy malin. Przed rokiem dostawali za nie po 3 zł za kilogram. Teraz cena spadła do 1,20 zł. Ministerstwo Rolnictwa uważa, że mogło dojść do zmowy cenowej firm skupujących owoce.
Niech nikogo nie zmylą ceny owoców sprzedawanych na placach targowych czy w sklepach, gdzie półkilogramowy pojemnik z malinami kosztuje 4 zł. Żaden duży plantator nie zawraca sobie głowy rynkiem detalicznym, bo jego interesuje wyłącznie sprzedaż hurtowa. - W szczycie sezonu można sprzedać do 100 kg truskawek i 50 kg malin - mówi sprzedawca na placu koło Hali Targowej.
Z punktu widzenia kogoś, kto zbiera kilka ton owoców, są to ilości symboliczne. Tymczasem w skupie ceny malin spadły do poziomu, przy którym o opłacalności produkcji nie może być mowy. W Małopolsce za towar w klasie pierwszej rolnicy dostawali wczoraj np. tylko 1,20 zł. Plantatorzy twierdzą, że granica opłacalności to ok. 2,5 za kilogram. - Jeśli cena nie wzrośnie, to w tym roku w ogóle nie będę zbierał malin - deklaruje Jacek Sosnowski z Owczar w gminie Zielonki.
W jego gospodarstwie maliny stanowią dodatek do właściwej działalności, która jest uprawa truskawek, zatem spadek cen nie ma dla niego aż tak dużego znaczenia, jak dla plantatorów żyjących wyłącznie z produkcji tych owoców. Na Lubelszczyźnie, która jest prawdziwym malinowym zagłębiem - tylko dwa powiaty opolski i kraśnicki dostarczają ponad połowę krajowej produkcji - rolnicy powołali komitet protestacyjny, którego celem jest doprowadzenie do zwyżki cen skupu.
W rozpaczliwej sytuacji znaleźli się producenci czarnej porzeczki. Przed rokiem kilogram kosztował w skupie ponad 2 zł, dzisiaj już tylko 35 gr. - Nie wezmę owoców nawet za darmo, bo w magazynach mam jeszcze zapasy z tamtego roku, których nie mam komu sprzedać - mówi prezes dużego punktu skupu owoców. Prosi o zachowanie anonimowości, bo jak twierdzi, atmosfera stała się bardzo gorąca i on woli nie narażać się rolnikom rozzłoszczonym niskimi cenami.
Firmy skupujące owoce tłumaczą, że i one znalazły się w nie lepszej sytuacji niż rolnicy. Przetwórnie i chłodnie nakupiły w ubiegłym roku porzeczek, płacąc po 2 zł za kilogram, a potem nie mogły sprzedać zamrożonych owoców, gdyż polskich owoców nie chcieli kupować odbiorcy z Unii Europejskiej.
- Trzeba się sporo nachodzić, żeby znaleźć kupca, a gdy to się już uda, wtedy proponuje on cenę nie do zaakceptowania. Bez eksportu jesteśmy ugotowani - denerwuje się cytowany wyżej prezes chłodni.
Krajowe przetwórnie sprzedały z ubiegłorocznych zbiorów zaledwie połowę towaru. Reszta zalega w magazynach. Część z nich w ogóle zrezygnowałaby w tym roku ze skupu, gdyby nie umowy kontraktacyjne podpisane z rolnikami.
W najbliższym czasie zostanie skierowany wspólny wniosek resortu rolnictwa i producentów owoców miękkich (np. truskawki, maliny, porzeczki) do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o zbadanie, czy nie zaszła zmowa cenowa wśród podmiotów skupujących te owoce - poinformował resort rolnictwa w komunikacie. Wynika z niego, że na tym rynku można zaobserwować spadek cen skupu przy jednoczesnym wzroście cen eksportu malin przetworzonych i półprzetworzonych.