Wiele wskazuje na to, że wejście do Unii Europejskiej (UE) będzie oznaczać duże problemy dla naszych producentów skrobi ziemniaczanej. Przyznany Polsce limit produkcji skrobi wynosi niecałe 145 tys. ton rocznie i jest znacznie niższy od potencjału naszego przemysłu oraz krajowego zapotrzebowania.
Podobna sytuacja jest z izoglukozą. Limity z UE podcięły skrzydła Cargillowi, jedynemu krajowemu producentowi.
- Produkcja skrobi w ostatnich latach wahała się w granicach 170-180 tys. ton Podobne jest też zapotrzebowanie rynku - twierdzi Bartłomiej Barycki, współwłaściciel i prezes Zakładu Przetwórstwa Ziemniaczanego Best w Przewłoce. Jego zdaniem, popyt będzie rósł. Na przyszły rok ocenia go się na 200 tys. t. Wniosek jest smutny - po wejściu do UE będziemy musieli zwiększyć import skrobi.
Producenci skrobi nie mają wątpliwości, że za tę kuriozalną sytuację odpowiadają politycy. Ich zdaniem, przespano czas, w którym można było przygotować nasz przemysł ziemniaczany do integracji. Produkcja skrobi w UE jest w 30 proc. dotowana, a co się z tym wiąże - także ściśle regulowana.
Nasze przystąpienie do UE musiało oznaczać nałożenie kwot referencyjnych. Określono je na podstawie wysokości produkcji z ostatnich wybranych lat (tzw. lata referencyjne). W naszym przypadku wzięto pod uwagę okres 1999--2001. Wtedy w Polsce wytwarzano średnio około 127 tys. t skrobi rocznie, a produkcję hamował zalew wyrobów z UE.
- Około 30 proc. skrobi na naszym rynku pochodziła z importu - podkreśla Andrzej Kiereńczyk, prezes spółki Polziem, zrzeszającej porducentów i przetwórców skrobi oraz ziemniaków skrobiowych.
Dopiero w 2000 r. weszła tzw. ustawa skrobiowa, regulująca rynek i wprowadzająca m.in. dopłaty do eksportu. Dzięki niej udało się podnieść produkcję do 160-170 tys. ton. Jednak było już za późno na włączenie tego okresu do lat referencyjnych.
Producenci praktycznie pogodzili się z tym, że będą musieli ograniczyć moce wytwórcze. Ich obawy koncentrują się obecnie na braku zasad podziału kwot referencyjnych i związanych z nimi dopłat.
- Nie ma jeszcze żadnych informacji, ile dostaną poszczególne zakłady. Oczekujemy pilnie na decyzję minstra - twierdzi Andrzej Kiereńczyk. Według niego, podstawą podziału kontyngentu będzie wysokość produkcji skrobi w latach referencyjnych.