W przeszłości byliśmy większym producentem tych popularnych owoców jagodowych niż dzisiaj. Na przykład w 1986 r. zbiory ich wyniosły ok. 300 tys. ton. Jesze na początku bieżącej dekady nie było tak źle. W 2001 r. udało się zebrać 242 tys. ton. Ale wtedy opłacalność produkcji drastycznie się pogorszyła. Za 1 kg truskawek nadających się do przetwórstwa płacono w skupie poniżej 1 zł. Plantatorzy, reagując na to, ograniczyli areał uprawy i w roku następnym produkcja spadła do 153 tys. ton.
Dalsze pogłębienie regresu nastąpiło w 2003 r. Zbiory truskawek były wówczas najniższe od 30 lat, wyniosły zaledwie 131 tys. ton. Nie pomogło to, że powierzchnia ich uprawy wzrosła z 38 do 44 tys. ha, gdyż truskawki w okres pełnego plonowania wchodzą w drugim roku od założenia plantacji. Zadecydowały niekorzystne warunki pogodowe. Było wprawdzie sucho i słonecznie, ale brakowało dostatecznej ilości wilgoci w glebie i to już od momentu zawiązywania się owoców. A truskawki są roślinami klimatu umiarkowanego. Nie potrzebują wysokich temperatur, tylko ciepła i dostatku wody.
Bieżący rok jest pod tym względem dla nich lepszy. Wiosna cechowała się równomiernością opadów atmosferycznych. Nie doszło do przesuszenia gleby. Trochę szkody w niektórych rejonach mogły wyrządzić majowe przymrozki, ale przy stosunkowo długim okresie kwitnienia, jakim charakteryzują się truskawki, nie były to straty znaczące. Gdyby w czerwcu panowała cały czas taka pogoda jak na początku miesiąca i pod koniec maja, moglibyśmy spodziewać się zbiorów na poziomie nawet 180–200 tys. ton. Będą jednak i tak wyższe od ubiegłorocznych, co wcale nie oznacza, że plantatorzy więcej zarobią.
Sytuacja sprzed roku prędko się nie powtórzy. Wtedy, choć owoce były niewyrośnięte, kosztowały w szczycie sezonu od 2 do 5 zł za kilogram. Zakłady przetwórcze i pośrednicy prześcigali się w zdobywaniu surowca. Za odszypułkowane truskawki płacono średnio 4,2 zł/kg, dwa razy więcej niż w roku poprzednim. Kupcy mogli sobie na to pozwolić, gdyż eksportując mrożone truskawki otrzymywali początkowo 1600–1700 euro za tonę. Tak było do czasu, gdy chińscy eksporterzy przedstawili tańszą ofertę (700 euro za tonę). Odbiorcy z UE zaczęli wówczas rezygnować z podpisanych już kontraktów, co zmusiło nasze firmy do obniżenia cen sprzedaży do około 900–1000 euro za tonę.
Chińczycy eksportowali dawniej ok. 30 tys. ton mrożonych truskawek rocznie, w tym 1/3 do Europy. W ostatnich latach wyrośli jednak na groźnego konkurenta. Ich dostawy truskawek do Europy, głównie na rynek niemiecki, wyniosły w ub. roku ok. 40 tys. ton, a cały eksport 77 tys. ton. Ta ekspansja może osłabić naszą pozycję na unijnym rynku truskawek dla przetwórtstwa. Udział Polski wynosił dotychczas 60 proc.
Odbiorcy w Europie Zachodniej są jednak przyzwyczajeni do wysokiej jakości polskich truskawek. Cenią sobie walory smakowe i aromat powszechnie u nas uprawianej odmiany Senga Sengana. Mieli już wielokrotnie okazję spróbować truskawek z Maroka, po konkurencyjnych cenach. I nie są nimi zachwyceni, chociaż kraj pochodzenia jest dużo bliższy niż Chiny i można skrócić czas transportu owych mrożonek. Nie stoimy więc bynajmniej na straconej pozycji. Powinniśmy tylko jeszcze bardziej zadbać o jakość i być bardziej elastyczni przy negocjowaniu cen.