Grubsze portfele łasuchów i rosnący eksport napędzają koniunkturę w słodyczach. Widać to już po dobrych wynikach finansowych giełdowych firm cukierniczych.
Branża cukiernicza zdecydowanie przeżywa okres prosperity. Wzrost zatrudnienia i płac w gospodarce przekłada się na zasobność portfeli amatorów słodyczy. Producenci sprzedają więc w kraju coraz więcej słodyczy a rynek rośnie w tempie 6-7 proc. rocznie. Jeszcze lepiej jest w eksporcie, który w zeszłym roku wzrósł o ponad 10 proc. Po wejściu Polski do Unii pojawiło się wielu nowych chętnych na polskie słodycze (choć najczęściej chcą zamawiać wyroby bez marki, np. czekolady, co jest nieco mniej opłacalne).
Rosnący popyt świetnie wpływa na wyniki finansowe giełdowych producentów słodyczy. Po pierwszym półroczu szczególnie zadowoleni powinni być akcjonariusze bydgoskiej Jutrzenki. Spółka kontrolowana przez wielkopolskiego przedsiębiorcę Jana Kolańskiego odkupiła od szwajcarskiej Nestle znaną z czekolad poznańską Goplanę i zwiększyła udział w rynku do 10 proc. (daje to drugie miejsce w branży po Cadbury Wedel kontrolującym ok. 20 proc.). Widać już pozytywne skutki tej inwestycji. Jutrzenka zwiększyła sprzedaż aż o 60 proc. - do 133 mln zł - i zarobiła na czysto ponad trzykrotnie więcej niż przed rokiem - 11,4 mln zł.
Powody do radości powinni mieć też akcjonariusze krakowskiego ZPC Wawel. Co prawda sprzedaż zwiększyła się w pierwszym półroczu tylko o 8 proc., ale za to zysk netto podskoczył o jedną trzecią - do 8,8 mln zł.
Kupowanie akcji Jutrzenki i Wawelu zarekomendowali niedawno w swym raporcie analitycy Domu Maklerskiego Millennium.
Słabiej wypada raciborski Mieszko, który przechodzi restrukturyzację. Po pierwszym półroczu sprzedaż poszła w górę o 4 proc., zarobił 0,3 mln zł i zmniejszył narastająco stratę netto.
Analitycy i szefowie firm cukierniczych są optymistami. Rocznie wydajemy na słodycze blisko 9 mld zł (z grubsza tyle ile warte są razem bank BZ WBK i informatyczny ComputerLand). A i tak spożycie jest u nas nadal blisko dwukrotnie niższe niż np. w Austrii i Irlandii, co dobrze rokuje producentom.
Tradycyjnie najlepsze wyniki firmy cukiernicze powinny osiągnąć w IV kw., kiedy mają "słodkie żniwa" z powodu Świąt Bożego Narodzenia.
Tym co niepokoi branżę jest natomiast umacniające się euro. Mocne euro uderza w opłacalność eksportu, bo strata na różnicy kursowej "zjada" marże. Jak twierdzą producenci, 4 zł za euro to dla nich granica opłacalności.