Pod Górznem na obszarze 19 kilometrów rośnie wiśniowy sad. Widoczny z przebiegającej obok szosy przyciąga oko owocami, po które sięgają sprawne ręce zbieraczy. Zrywanie wiśni ma się ku końcowi.
Tegoroczny zbiór nie należy do najlepszych - jest około 70 procent tego, co udało się uzyskać w roku ubiegłym.
- Podyktowane to jest wiosennymi przymrozkami oraz deszczami w czasie zapylania drzew. Poza tym drzewa co jakiś czas muszą odpocząć i nabrać mocy do intensywnego rodzenia. Tegoroczna wydajność należy do średnich - mówi kierujący skupem Henryk Żurawski.
Codziennie od szóstej rano do późnych godzin popołudniowych pośród szpalerów owocowych drzew, należących do RSP - Miesiączkowo uwijają się brygady zbieraczy, dorabiających w ten sposób do rodzinnych budżetów. Jedni zrywają wiśnie z ziemi, inni stojąc na drabinkach. Do tego letniego zajęcia zatrudnili się mieszkańcy Górzna, dochodzący lub dojeżdżający do sadu swoimi pojazdami. Osoby z Brodnicy i Lidzbarka dowożone są specjalnymi autobusami podstawianymi przez RSP Nowe Pole w Górznie.
Jedna, solidnie pracująca osoba, jest w stanie zebrać w ciągu dnia od 80 do 150 kilogramów owoców. Wszystko zależy od techniki i tempa pracy. Pracodawca za kilogram urwanych wiśni płaci 25 groszy. Zbierający, jak to bywa, różnie oceniają tę stawkę. Większość jednak jest zadowolona, że w małym miasteczku, gdzie jest spore bezrobocie, mają szansę na zarobienie w sezonie letnim paru złotych. Pośród zbieraczy dominują wieloletnie, sprawdzone grupy, wyspecjalizowane w "wiśniowym temacie".
Wiśniowy sad istnieje od 14 lat i pozostało mu około 5 lat żywota. Później drzewa zostaną wycięte. Obecnie rośnie już nowy, dwuletni sad na obszarze 29 hektarów w pobliżu Miesiączkowa.
Tegoroczny zbiór ocenia się na około 140 ton. Owoce systematycznie są zamrażane i wysyłane na eksport, głownie do Niemiec i Rosji. Odbiorcy z zachodu i ze wschodu cenią sobie nasze, polskie wiśnie.