Czy szef Krajowej Spółki Cukrowej straci stanowisko - tak jak tego chcę posłowie i senatorowie Samoobrony? Raczej nie, gdyż minister skarbu państwa chwali zarząd Polskiego Cukru za przyjęcie planu restrukturyzacji zakładającego zamknięcie czterech cukrowni.
Krzysztof Kowa - prezes zarządu Krajowej Spółki Cukrowej musiał wczoraj w Senacie wysłuchać pod swoim adresem wielu gorzki słów. Powodem ataku było przyjęcie przez zarząd planu restrukturyzacji firmy, który dla czterech cukrowni oznacza wygaszenie produkcji. - Ten plan zakłada likwidację akurat tych cukrowni, które wykazały w ubiegłym roku dochód. To jest nie do przyjęcia - powiedział senator Samoobrony Sławomir Izdebski.
Problem w tym, że straty - i to bardzo duże - wykazuje cała spółka składająca się z 28 cukrowni. I trudno się temu dziwić. Podczas, gdy w Unii Europejskiej przeciętna cukrownia przetwarza na dobę 10 tysięcy ton buraków, to zakład z Polski tylko 3,5 tys.. Czas kampanii buraczanej w Piętnastce to nawet 85 dni, a w "Polskim Cukrze" tylko 51 dni. Ponieważ nadwyżka mocy przerobowych jest szacowana na 40%, niektóre cukrownie trzeba zamknąć, aby w pozostałych skoncentrować produkcję. Zdaniem właściciela Krajowej Spółki Cukrowej decyzja o wygaszaniu produkcji jest konieczna. - Zarząd pracuje od niedawna - potrzebuje czasu - uważa wiceminister skarbu państwa Józef Woźniakowski.
Jednak tego czasu, zwłaszcza pracy już niedługo nie będą miały załogi czterech cukrowni, które domagają się ponownego rozpatrzenia listy zamykanych zakładów.