Polsko – rosyjskie porozumienie w sprawie zawartości pestycydów w roślinach zostanie zawarte jeszcze w tym półroczu przekonuje resort rolnictwa. Bez niego nie mamy nawet co marzyć o pełnym wznowieniu eksportu na wschód. W Bikówku pod Grójcem wysyłka jabłek za wschodnią granicę trwa cały czas. Nie zatrzymało jej nawet rosyjskie embargo z listopada 2005 roku. Ale to nie znaczy, że przedsiębiorcy są zadowoleni z obecnego stanu rzeczy.
Jarosław Skarżyński, grupa producentów „Profisad”- Bikówek – „Jest poważny problem z eksportem polskich owoców na wschód, ponieważ doszedł nam kolejny pośrednik – są to firmy litewskie, łotewskie czy ukraińskie, one kupują od nas i dopiero dalej jest to wprowadzane na rynek Rosyjski.”
Wysyłanie towaru do Rosji przez Litwę, Łotwę i Estonię jest bardziej czasochłonne, a co najważniejsze dużo droższe. Sadownicy z niezadowoleniem przyjęli ostatnie polsko – rosyjskie porozumienie w sprawie zniesienia embarga na produkty roślinne, bo dotyczy on tylko artykułów nie-żywnościowych takich jak pasze czy sadzonki. Naszych owoców i warzyw Rosjanie wciąż nie chcą na swoim rynku, zarzucając im zbyt dużą zawartość pestycydów i metali ciężkich. Zdaniem rządu w tej sprawie jesteśmy uzależnienie od Komisji Europejskiej, która prowadzi w tej sprawie negocjacje z Moskwą. Jeżeli obie strony się dogadają granica będzie otwarta
Marek Sawicki, minister rolnictwa – „Istnieje więc szansa, że porozumienie takie może być zawarte jeszcze w I półroczu roku 2008. Wówczas to zlikwidowane zostałyby wszystkie ograniczenia w imporcie Federacji Rosyjskiej z Polski produktów roślinnych.”
Przed wprowadzeniem embarga wartość eksportu polskich owoców i warzyw do Rosji wynosiła około 100 milionów euro.