Większość państw jest zadowolona z ostatecznego kształtu reformy rynku cukru. Usatysfakcjonowani są nawet Polacy, chociaż wiadomo, że negocjując, a nie odmawiając rozmów, mogli uzyskać lepsze warunki.
To zadowolenie wynika przede wszystkim z faktu, że ostateczne cięcia nie będą tak drastyczne, a cała reforma w znacznej mierze została rozmyta. Bardziej zadowoleni jednak są przedstawiciele władz i przemysł, a nie plantatorzy. W piątek wzrosły notowania akcji największych europejskich producentów cukru - Tate & Lyle (prawie 8 proc.), Danisco (ponad 5 proc.) Suedzucker (3 proc.)
Francuzi w rozterce
Francja cieszy się zwłaszcza z zapewnienia przyszłości producentom cukru trzcinowego z terytoriów zamorskich (otrzymają pomoc 90 mln euro rocznie zamiast 60 mln). Francja skorzysta również na reformie dzięki lepszej konkurencyjności w porównaniu z innymi krajami.
Francuscy plantatorzy buraków uznali jednak umowę za godną ubolewania. Europejska produkcja cukru wynosiła dotąd do 125 proc. jego spożycia, a od tej pory będzie pokrywać 75 proc. Europa będzie więcej importować, a eksport wyniesie milion ton zamiast 6 mln - stwierdzili producenci buraków z CGB. Z reformy skorzystają Brazylia czy Australia, a nie kraje rozwijające się - dodają. Międzynarodowa federacja europejskich plantatorów CIBE uważa, że reforma jest wyrokiem na 120 tys. rolników i 80 cukrowni.
Zdaniem niemieckich przetwórców, rolników i plantatorów reforma oznacza wyraźną poprawę wobec wcześniejszych propozycji. Łagodniejsze jest cięcie cen, a ochrona przed nadmiernym importem większa.
Na reformie rynku cukru stracą zarówno polscy plantatorzy buraków cukrowych, jak i działające na naszym rynku koncerny cukrownicze. Chociaż od początku Polska miała być jednym z tych krajów, które na reformie stracą najmniej. Plantatorzy oceniają jednak pozytywnie postawę ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela.
- Jako jeden z dwóch ministrów nie sprzedał swoich rolników. Tragedii narodowej nie ma. Biorąc pod uwagę dopłaty, to polscy plantatorzy stracą tylko 2 euro na tonie buraków - mówi Krzysztof Kobza, dyrektor Krajowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego.
Dla cukrowni najważniejsza jest gwarancja utrzymania obecnych kwot produkcyjnych aż do 2014 roku. Koncerny cukrownicze będą same decydowały, w jakich regionach nie opłaca im się utrzymywać produkcji. Rezygnację z produkcji umożliwią rekompensaty z funduszu restrukturyzacyjnego, który powstanie ze składek branży. Producenci twierdzą zgodnie, że jest to lepsze rozwiązanie dla Polski niż automatyczne ograniczenie kwot produkcyjnych dla każdego kraju.
- Jestem przekonany, że produkcja cukru będzie kontynuowana w całej Polsce. Dużo zainwestowaliśmy w tutejsze cukrownie i z pewnością tu zostaniemy - zapewnia Thomas Kirchberg, prezes Suedzucker Polska.
Składki na fundusz restrukturyzacyjny będą dużym obciążeniem dla Krajowej Spółki Cukrowej.
- Reforma rynku cukru może na nas wymusić przyspieszenie procesów restrukturyzacji - mówi Łukasz Chmielewski, rzecznik KSC. W ostatnim roku firma wydała na restrukturyzację około 100 mln zł. Z posiadanych przez nią 27 cukrowni pracuje tylko 18, w planach jest zamknięcie kolejnych kilku zakładów. Krzysztof Jurgiel zapowiedział wczoraj pomoc dla krajowych producentów cukru w związku z wprowadzeniem reformy.
Najbiedniejsi liczą straty
Agencje pomocy najbiedniejszym skrytykowały obniżenie cen, bo zaszkodzi to takim krajom, jak Burkina Faso i Sudan oraz dawnym koloniom europejskim.
18 krajów Afryki, Karaibów i Pacyfiku (ACP) jest rozczarowanych, bo liczyły na mniejsze cięcie cen. Reforma stwarza więc zagrożenia dla ich gospodarki. Najbardziej stracił Mauritius. Przewodniczący doradczej grupy ACP ds. cukru George Bullen oświadczył, że to decyzja niemoralna i niesprawiedliwa. Potwierdza stosowanie podwójnej miary: rolnikom Unii zapewnia w pierwszym roku 7,7 mld euro pomocy, a krajom ACP 40 mln.