Polskie pszczelarstwo nie boi się ani Unii Europejskiej, ani światowego pszczelarstwa, pod warunkiem, że będziemy cenić to, co przez lata wypracowała polska nauka - mówił prezes Polskiego Związku Pszczelarskiego Tadeusz Sabat do uczestników niedzielnej (24 sierpnia) konferencji pszczelarskiej Karpackiego Związku Pszczelarzy w Nowym Targu. W ramach przygotowań do akcesji europejskiej pszczelarze m.in. uruchamiają niebawem własną produkcję cukru jako paszy dla pszczół.
Cukier dla pszczół jest paszą na długi okres zimy. Pszczelarze czuli się zagrożeni wysoką ceną cukru na rynkach UE (około 1 euro, a więc ponad 4 złote, dwa razy więcej niż w Polsce). Na unijnych rynkach rolnych o 20 - 30 procent droższe są także buraki cukrowe. W ramach przygotowań do akcesji jeszcze w 1999 roku Polski Związek Pszczelarski przekazał rządowi plan działań dotyczących ochrony polskiego pszczelarstwa, zakładający dopłacanie do tej produkcji rolnej. Udało się go wprowadzić do traktatu akcesyjnego i teraz jego realizacja wchodzi w fazę końcową. Polski Związek Pszczelarski przejmuje od rządu cukrownię w Rejowcu, na jej bazie chce utworzyć spółkę z miejscową gminą (mniejszościowy udział 20 procent, PZP - 80 proc. wartość majątku ok. 20 mln zł). Tu będzie produkowany cukier na wyłączne potrzeby pszczelarzy zrzeszonych w PZP, jako pasza dla pszczół, sprzedawana po cenach niższych niż rynkowe. Zdaniem prezydenta PZP Tadeusza Sabata, może to na nowo wpłynąć na powiększenie szeregów związku, jak to miało wcześniej miejsce w latach 80., gdy cukier sprzedawano w Polsce na karki, a pszczelarze dostawali na potrzeby swoich pasiek dodatkowe asygnaty.
Prezes PZP widzi duże możliwości rozwoju pszczelarstwa w Polsce, tym bardziej że nasze ceny miodu są nawet kilka razy niższe od europejskich, co otwiera nam tamtejsze rynki. Zagrożeniem jest nieuczciwa konkurencja miodów złej jakości z krajów sąsiednich, często także kandydujących do Unii. W tej sprawie PZP chce wprowadzenia systemu norm chroniących rynek unijny przed miodem złej jakości. PZP domaga się także np. zakazu importu do kraju miodu z Chin. Zagrożeniem dla interesów pszczelarzy są naciski ze strony dużych firm, importujących z zagranicy miody czy same pszczoły. Związkowi udało się ostatnio zablokować przywiezienie do kraju potężnej ilości pszczół z Ukrainy bez świadectw lekarskich, w sytuacji gdy są wiadomości o szerzącej się tam chorobie owadów. Nie zatrzymane na granicy pszczoły mogły dalej rozprzestrzeniać chorobę w kraju.
Nasi pszczelarze nie fałszują miodów - zapewniał prezes Tadeusz Sabat, powołując się na wyniki międzynarodowego monitoringu. Do tej pory zanotowano tylko jeden przypadek pszczelarza na Lubelszczyźnie, w miodzie którego było 9 procent sacharozy. Został on już wykluczony z PZP. Większe problemy są z dużymi firmami handlującymi miodem. Związek chce publikować ich nazwy, ale na drodze do ujawnienia nieuczciwych stoi Ustawa o ochronie danych osobowych.
Polscy pszczelarze dają wyśmienity produkt, a polska ziemia nie była nigdy skażona. Taki bukiet zapachowy i odżywczy nie jest osiągany gdzie indziej i musimy to wykorzystać. Miód to miernik czystości żywności -mówił prezes polskich pszczelarzy.
Pszczelarze muszą jednak nauczyć się funkcjonowania w nowych zasadach europejskich. Nowych zasad sprzedaży, rejestrowania swoich rodzin Pszczelich, nadzoru nad leczeniem itp. W części jest to jednak powrót do starych zasad dobrej hodowli. Związkowi Pszczelarzy udało się niedawno po 4 latach przerwy wznowić działalność Zakładu Chorób Owadów Użytkowych, tym razem przy instytucie w Puławach, który będzie czuwał nad stanem zdrowia krajowych pni pszczelich. Chce także organizować europejski college pszczelarski na bazie jedynej w kraju szkoły pszczelarskiej.